środa, 7 czerwca 2023

Urok Rabki lat trzydziestych

Dawnej Rabki Czar to coroczna impreza, przenosząca uczestników
w czasy dynamicznego rozwoju Rabki jako uzdrowiska,
przypadające na lata 1900-1939.
W tym roku impreza odbędzie się w dniach 16-18 czerwca.
KLIKNIJ ABY ZAPOZNAĆ SIĘ Z PROGRAMEM

Właściwy rozwój Rabki nabrał tempa od roku 1895, w którym to rabczańskie dobra nabył dr. Kazimierz Kaden. To dzięki jego staraniom, zabiegom i determinacji, Rabka zawdzięcza swój rozwój i postęp. Dzięki jego inicjatywom założony został zdrenowany park, wybudowano łazienki, nowe obiekty służące celom leczniczym oraz administracyjnym, wiele budynków mieszkalnych, zaprowadzono wodociąg, kanalizację oraz oświetlenie elektryczne większości obiektów.

Z uwagi na to, że źródła lecznicze wytrysnęły z dala od wsi i tam powstało właściwe zdrojowisko, Rabka istniała jakby w dwu różnych światach. Z jednej strony toru kolejowego – cicha wioska góralska ze starym, drewnianym zabytkowym kościółkiem – z drugiej, za wzniesieniem, rozsiadło się zdrojowisko na miarę europejską; wspaniałe wille z balkonami i werandami tonącymi w kwiatach, okazały gmach łazienek zdrojowych, w centrum kwietniki, gazony i deptaki z przechadzającymi się „wytwornymi kobietami w toaletach – dernier cri de saison”.

To wszystko, na przestrzeni mijających lat sytuowało Rabkę w szeregu zdrojowisk najwyższej rangi. Skuteczność kuracji rabczańskich z jej słonymi wodami oraz walory panującego tu łagodnego, podgórskiego klimatu najlepiej obrazowały coroczne dane statystyczne o rosnącej wciąż popularności zdrojowiska

W latach dwudziestych, wydawałoby się wysokiej prosperity, liczba przybywających do Rabki oscylowała około 10 – 15 tys. osób rocznie, natomiast pod koniec lat trzydziestych sięgała już 29 – 30 tysięcy osób.

Tak duża frekwencja obaliła wiele lat pokutujące, choć nie uzasadnione przekonanie, że Rabka jest tylko „rajem dla dzieci”. Okazało się bowiem, że jest również „czyśćcem dla dorosłych”; idealnym miejscem wypoczynku i skutecznego leczenia wielu przypadłości gnębiących również dorosłych, którzy coraz liczniej przybywali tu po zdrowie z całej Polski, ale też i spoza jej granic.

Do wzrostu liczebności kuracjuszy i popularyzacji zdrojowiska przyczyniała się ciągła jego modernizacja i rozbudowa. Kto od kilku lat nie był w Rabce, tego uderzał ogromny rozmach i szybkość z jaką powstawały coraz to nowe budowle.

Szeregi zupełnie nowych pensjonatów i zakładów leczniczych były następstwem przybywania do Rabki kuracjuszy z coraz dalszych stron kraju i zagranicy. Wiele spośród nowych budynków urządzano komfortowo, nawet z doprowadzeniem solanki do pensjonatowych łazienek, pozwalających na stosowanie przepisywanych kąpieli bez wychodzenia z domu Było to możliwe pod warunkiem uzyskania szerszego dostępu do źródeł obfitujących w solankę. Zintensyfikowane zostały więc poszukiwania nowych jej zasobów.

Ktoś kiedyś napisał, że ze zdrojowiskiem rabczańskim zazwyczaj bywa tak, że w pierwszym tygodniu Rabkę się ogląda, w drugim ocenia ją należycie, a w trzecim przywiązuje się do niej całym sercem, a przywiązanie to nie wygasa z czasem; przeciwnie – za Rabką się tęskni i wraca do niej wielokrotnie. Dlatego spotyka się tutaj tak często znajomych sprzed lat. Co prawda trochę wyrośli, niektórzy nawet wyłysieli, ale Rabka wydaje się im jeszcze milsza i piękniejsza. Posiada więc całe rzesze miłośników i wiernych wielbicieli, którzy odczuwając autentycznie głęboko jej czar i urok tak chętnie do niej przyjeżdżają.

Prezentowany poniżej tekst ukazuje Rabkę początku lat trzydziestych XX wieku, jej atmosferę, a także możliwości lecznicze oferowane przybywającym tu w nadziei poprawy stanu swego zdrowia.

Józef Szlaga


Emil Pawski.

Nasza Rabka w sezonie.
(Korespondencja własnaExpressu Jarosławskiego".)

Rabka·Zdrój, w sierpniu.

Zaraz przy wjeździe do stacji zauważyłem, że tego roku będzie w Rabce ścisk nielada. Patrzę, stacyjka skromna, drewniana, nawet zauboga jak na Rabkę, a tu krokodyli ogon gości z walizami i tobołkami ciśnie się do wyjścia od pociągu. Pomyślałem sobie, ot widoczny skutek tego pięknego i zdrowiodajnego naszego ośrodka wypoczynkowego, który niewiele bo tylko do 25 tysięcy luda ściągnął i pomieścił u siebie bieżącego roku. To niby tak, jakby cały nasz Jarosław wyjechał na wywczasy do Rabki. I nie dziw, że zjechało tu takie mrowie luda kuracjuszy czy gości – jak ich tu nazywają, skoro tuż przed sezonem trysło, poszukiwane od dawna, źródło solankowe [czytaj więcej >>]*.

Pocztówka z około 1928 roku przedstawiająca reprodukcję
pracy rabczańskiego artysty malarza, Lucjana Kobierskiego,
zatytułowaną Źródło na Wyżyskach. Z solanki z tego źródła
korzystała Krakowska Kolonia dla Dzieci Skrofulicznych
św. Józefa, po bezpośrednim połączeniu rurociągiem.

Ale to tak „delikatnie” wybuchło, że wszystkie szyby popękały w costarszych i podeszlejszych domostwach rabczańskich. Szczęściem, że obeszło się bez wypadku i ofiar w zespole ludzkim, pracującym przy szybie. Krótko mówiąc, trysły miljony dla Rabki, a szlachetne zdrowie dla tysięcznych rzesz znękanych kuracjuszów. Przyszło ono w sam czas i porę niby zbawcza manna niebieska co to leczy chorych i zdrowych, wewnętrznie i zewnętrznie. Wszystkim i na wszystkie boki dobrze robi. Dlatego też korzysta z niej każdy kto chce i nie chce, stając codziennie w dziesięciokrotnym ogonku krokodylim.

„Krokodyli ogonek” oczekujących przed punktem poboru solanki w pijalni.

Niejeden na pewno poczuł się zawiedziony smakiem rabczańskiej wody mineralnej.

Ale o pladze ogonków w Rabce nieco później, a tymczasem wrócimy do stacji przed, którą stoi moc dryndulek (wózków) góralskich zaprzężonych w jednego ale rączego „hucuła". Na koźle zaś siedzi nadobnie przystrojony a śwarny sobie góralczyk, co to śmiejąc się z kryzysu i ludzkiej biedy zaprasza każdego do zajęcia miejsca w swoim powoziku – „panocku zawioze hań, kaj zechcecie, nawet do samego Pana Bozicka”, powiada pierwszy z brzegu.

Budynek stacji kolejowej przed rozbudową. Przed nią charakterystyczne
wozy półkoszki z białymi plandekami w oczekiwaniu na przyjezdnych.

Uwija ich się też moc po ulicach niczem w Krynicy lub Zakopanem. Po wycieczki gromadne i tobołki podjeżdżają specjalne wozy też jednokonne, kryte na wszelki wypadek (od deszczu i słońca) płótnem białem .Nie brak też i poważniejszych karoc dwukonnych o silniejszym zaprzęgu. Prócz tego uwija się tu dość aut, autobusów i taksówek, mknących coraz to w tą, to znowu w tamtą stronę. Daje to wrażenie poważnego ruchu w rodzimych naszych rabczańskich badach.

Widok na dolną Rabkę i kościół. Sądząc po kolumnie dorożek konnych,
zdjęcie wykonano prawdopodobnie wkrótce po przybyciu pociągu
z kuracjuszami. W tle widoczne wzniesienie Gilówki

Sam zakład zdrojowy z willami, pensjonatami i parkiem leży na wyżynnem płaskowzgórzu, u stóp którego, po stronie zachodniej, rozłożyła się półkulisto Rabka, mieścina skromna, z wspaniałym niedawno zbudowanym kościołem, piękną plebanią i kościołem starym, zabytkiem z XVI wieku.

Mieszkańcy Rabki to poważni obywatele państwa, rozumni a przytem bardzo ambitni i po kupiecku nastrojeni. Nawet zarobkująca, jako woźnice, młódź, choć lubi pożartować i to bardzo, czyni to zawsze w miarę, w czas i poważnie .

Nowe komfortowe pensjonaty w centrum Rabki z centralnym
ogrzewaniem, instalacją wodną a także solankową.

Wokół parku, a właściwie po jego północnej stronie, rozsiadły się potężniejszej miary i ceny pensjonaty i wille, w których żyje się drogo i tanio, jak dla kogo, na miarę kieszeni i kategorji wybranego lokum. i dla tego celu specjalne biura i informatorzy, którzy nie siejąc i orząc, żyją, czyniąc ludziom wygody.

Duży plac zabaw dla dzieci oblegany całymi dniami przez małych
kuracjuszy. Usytuowany był za ówczesną muszlą koncertową od brzegu
Słonki, aż do dzisiejszej muszli koncertowej.

W samem centrum znajdują się zakładowe budynki kąpielowe, inhalatorjum, pijalnia solanki, kiosk dla muzyki, teren zabawowy dla naszych „milusińskich", których tu najwięcej. Codziennie jakaś kolonja przyjeżdża i odjeżdża A każda mama, rzadziej tatuś, prowadzi tych swoich sobowtórków 3 – 4 egzemlarzy, wszystko to zadowolone, uśmiechnięte, opalone i rozszczebiotane. dusza się raduje. Co to znaczy, wywiezienie tych naszych szerokich dusz w odpowiednie środowisko przepięknej naszej natury.

Zakładowy klub towarzyski - kasyno umiejscowione w budynku łazienek
na piętrze. Miejsce koncertów, dancingów, spotkań towarzyskich,
przy kawie i bridżu.

Na piętrze Zakładu Kąpielowego mieści się kasyno. Ognisko stałych rozrywek i dancingów dla młodzieży a czytelni restauracji dla wygodnych tatusiów. Tuż obok hotel i parę poważniejszych sklepów z kioskiem kwiatowym, jako ich koroną, na czele Naprzeciw Zakładu Kąpielowego stoi kiosk dla orkiestry, która koncertuje tu codziennie z rana.

Koncerty w muszli koncertowej przed pijalnią wód, gromadziły zawsze
liczne rzesze miłośników muzyki.

Koncertów można było słuchać popijając solankę wewnątrz pijalni.

Jest ona prawdziwą atrakcją całej plejady miłośników muzyki, którzy za przepięknie oddawane utwory nie szczędzą rzęsistych oklasków dzielnemu zespołowi 2 pułku strzelców podhalańskich z Sanoka. Ale naprawdę dzielnie grają, tak na instrumentach dętych, jak wprost po mistrzowsku na smyczkowych. Ta ostatnia – to prawdziwa biesiada artystycznych wyczynów kunsztu muzycznego. Każdego popołudnia koncertuje ta sama orkiestra w parkowym kiosku, wokół którego paraduje cala Rabka w swojej sile, modzie i urodzie.

Park zakładowy przyciągał licznych wielbicieli spokoju i przyrody

Wszystko co piękne i niebrzydkie, chore i zdrowe, młode i starszejsze, panie i nianie z wózkami, pociechami, prowiantami, zabawkami – ciągnie do parku, by tam na łonie natury, wśród iglasto – liściastego boru, pohasać dowoli. Młódź popisuje się tu swojemi wyczynami w rozległem i pełnem urozmaicenia boisku sportowem.

Plac zabaw i boisko w centrum parku zdrojowego,
usytuowany w tym samym miejscu co dzisiaj.

Starsi zgrywają się „do nitki" w tenisa, a pstrokata dzieciarnia pełna krzyku i radości rozkoszuje się na rozległej polanie. Inni zdążają w tym czasie do pływalni i na plażę, urządzoną nad Poniczanką.

Basen rabczański oblegany w trakcie letnich upałów

Tam pluskania, pływania, chichotania i plażowania co niemiara, ale za pieniądze ubawić się można na całą gębę, zaś ta druga reszta „innych", plażuje, kąpie się i weranduje „za bezdurno” w czystej krwi Poniczance, która zawsze i o każdej porze stoi otworem dla każdego, a przede wszystkiem dla tych, co to z ołóweczkiem w ręku i kajetem w kieszeni, miast portfelu z banknotami, wyjechali na kurację, wypoczynek, wakacje i rozrywkę. Wszystko to ma zmieścić się w jednej cenie z życiem, przyjazdem, leczeniem się i wyjazdem „z Rabki", jak tu popularnie nazywają. Ba, jeszcze ma się powrócić z resztą, któraby wystarczyć miała do pierwszego i ostatniego. Ciężka to napraw sytuacja, ale za to taka sobie, codzienna i modna dziś u wszystkich, którzy mieliby ochotę (i stale ją mają) więcej wydawać, aniżeli pobierają. Tymczasem holla, bo i pocóż byłby ołówek i kajet w ręku!

Pijalnia solanki i wód mineralnych oraz z lewe willa Sokół,
siedziba Komisji Zdrojowej.

Po pierwszej stronie strumyka „Słonki”, który rozdziela Zakład cały na dwie części, połączone mostkami, znajduje się willa „Sokół", siedziba Komisji Zdrojowej. Ścisk tam i ruch nielada. Każdy ciśnie się ze swojemi złociakami, by złożyć je w ofierze Komisji za wszystko co ma i radby mieć od Zakładu. I co ciekawe, że i tam byłem świadkiem stałych ogonków nawet przy wpłacaniu taksy. Nie wiem czemu i komu to przypisać. Też kryzysowi, czy może sympatii Dra Kadena, Dyrektora Kom. Zdrojowej, która tak działa na letników, że sznurkiem, chętnie i ochoczo sami śpieszą z gotóweczką do owej Komisji, by wypłacić się ze swych zobowiązań. Ba nawet można być świadkiem walki o miejsce w ogonku do okienka kasowego, jak i mnie się to przydarzyło. Ale o tem potem.

Widok na Trzy Róże, siedzibę dyrekcji Komisji Zdrojowej

Po drugiej zaś stronie „Slonki” rozsiadły się budynki zdrojowe z łazienkami, kasami, westybulami itp. Przy aleji zaś kolejowej szereg pięknych will, a wśród nich willa „Trzech Róż" siedziba Dyrekcji Komisji Zdrojowej, udzielanych zniżek i kas zakładowych. Główna kasa bardzo cenna i wartościowa dla kuracjuszy, bo zwraca gotówkę za niezużyte bilety kąpielowe i inhalacyjne.

Bilet wejściowo – kąpielowy na zabiegi w zakładzie kąpielowym.

A zdarza się to często u większości letników, którzy przyjechawszy zakupują moc biletów (będąc przy banknocikach) potrzebnych i zaleconych, a z chwilą wypływu „forsy" z kieszeni – dobre i zwrócone parę złotych za bilety. Zresztą początkowo ludziska nie wiedzą co się właściwie w Rabce leczy. Łapią więc za wszystko. Ale gdy się przekonają, że już sama nazwa „Rabka" leczy, dalej, lekko górskie, pełne ozonu, powietrze, słońce, park, solanka, piękna panorama Rabki, djetetyczna kuchnia i miarowe wycieczki w bliższą i dalszą przepiękną okolicę – to niejeden gość zapomni zupełnie o swojej chorobie i jej zabiegach, rwąc „w góry, w góry drogi bracie" – wskutek tego wypadnie mu w sumie parę biletów kasie zwrócić . Ach, co to za dobrodziejstwo! Bo byłbyś czasem bracie goły, jak święty turecki, a tu jest coś niecoś w kieszeni.

Inhalatorium solankowe

Ale skoro już jestem przy temacie – co właściwie w Rabce leczy i na co można się w niej leczyć – to niech mi wolno będzie powtórzyć tylko uznania i zalecenia naszego świata lekarskiego i powag wiedzy medycznej tak polskich jak i zagranicznych. Otóż prócz tego, że Rabka jest jedną z tych nielicznych naszych zdrojowisk, które łączą w sobie wszystkie walory zdrowotne i uzdrawiające. Przedewszystkiem falisty i górski teren, wzniesiony o 560 m ponad poziom morza, pełen bujnej roślinności pól i lasów świerkowo sosnowych robi swoje, działając bosko na tysięczne rzesze mieszkańców miast. Dalej, ożywczo balsamiczne powietrze krzepi i leczy. To drugi cenny i wartościowy żywioł uzdrojowiska rabczańskiego. Wreszcie tryskająca z 11 –stu źródeł radjoaktywna i jodobromowa solanka, a także kąpiele borowinowe dla starszych i dzieci, oraz mineralne jodowo-solankowe tylko dla dzieci – dopełniają reszty. Źródła rabczańskie zawierają dużo chlorku sodu, bromku sodu, jodku sodu, dwuwęglan sodu, nieco żelaza, manganu, szereg innych składników oraz emanację radu. Należą wiec do najlepszych wód słono – jodowych w Polsce i zagranicą, prawdziwie skutecznie działających na wszystkich, tak chorych. jak i dorosłych.

Wypoczywalnia po okładach borowinowych i kąpielach solankowych

Kąpiele mineralne, jodowo – solankowe dla dzieci są stosowane z pożądanym skutkiem przy krzywicy, skazach wysiękowych, limfatycznych, niedorozwoju, wczesnej gruźlicy gruczołów. kości, stawów, zapalenia błony opłucnej, osierdziowej, otrzewnej, rekonwalescencji po chorobach, anemji. niedomogu gruczołów dokrewnych itp. U dorosłych stosuje się je przy artretyzmie, chorobach układu nerwowego, chorobach kobiecych (stany pozapalne i powysiękowe), miażdżycy tętnic, niedomogach mięśnia sercowego i nerwicach różnego pochodzenia, poza tem w chorobach – jak u dzieci. Kąpiele zaś piankowe przewybornie dobrze robią otyłym i w chorobach przemiany materji. Picie solanki jest bardzo skuteczne w chorobach przemiany materji i miażdżycy tętnic.

Okłady borowinowe

Kąpiele borowinowe, stosowane dawniej tylko u dorosłych, obecnie zaś i u dzieci - całkowite i częściowe (nasiadówki, fasony nożne i ręczne, okłady i zawijania) działają bardzo skutecznie w schorzeniach kobiecych, mięśniowych i stawowych, w zaburzeniach przemiany materji i nerwowych.

Hydropatja rabczańska posiada tusze ciepłe, zimne, zmienne i parowe, tusz strumieniowy, sitkowy i nasiadowy oraz masaże, prowadzone pod kierunkiem specjalisty – neurologa.

Wanny do kąpieli borowinowych oraz solankowych

Każdy więc z nas powinien, choćby raz na lat pięć, odwiedzić Rabkę i wypróbować z całą swoją rodziną skuteczność tych zabiegów, a na pewno nie pożałuje nigdy tego. Mnie bo sama jazda do Rabki już dobrze zrobiła.

O innych przyjemnościach i rozrywkach rabczańskich kiedy indziej, a teraz jazda do Rabki ci co jeszcze tam nie byli, póki sezon i czas sprzyja, za co kto może i jak kto może bo naprawdę warto. Ja np. chciałem na stałe się tam zakwaterować, ale niestety ...

Express Jarosławski, sierpień 1933 r.

*

Eksplozja w szybie solankowym w Rabce
Wieża wiertnicza zniszczona – Sześć osób poparzonych

Z Rabki donosi (WH): Dziś o godz. 1,15 w południe cała Rabka i okolica wstrząśnięta została silną detonacją. We wszystkich domach pootwierały się drzwi i okna. Wywołało to wielki popłoch, tembardziej, że w pierwszej chwili nie znano przyczyny wybuchu ani miejsca.

Nowa wieża wiertnicza na Wyżyskach przed wybuchem,
w bezpośrednim sąsiedztwie istniejącego
już wcześniej czynnego źródła.

Dopiero po chwili rozeszła się wieść, że eksplozja nastąpiła w nowo wierconym szybie, gdzie wiercone jest źródło solankowe [na tzw. Wyżyskach obok poczty i dzisiejszej tężni]. Na miejsce przybyła straż pożarna oraz pogotowie ratunkowe, które mimo, iż wybuch był tak silny, nie miało wiele do roboty. Wieża wiertnicza została zupełnie zniszczona. Nikt z obsługi szybu nie został pokaleczony, natomiast kilka osób uległo poparzeniu.

Ciężko poparzeni zostali kierownik Krzykowski Józef i maszynista Duda Stanisław, zaś lżej: Kozłowski Piotr, Serafin Jan, Kościelny Michał i Otylja Musiał. Po wybuchu wytrysnął ogromny słup wody, który dotychczas jeszcze bije.

Ilustrowany Kuryer Codzienny, marzec 1933 r.

Tryskająca solanka w zniszczonym szybie wiertniczym

Gwałtowny wybuch w szybie wiertniczym w Rabce Zdroju. W poniedziałek 6 bm. o godz. 1,15 zostali nagle zaniepokojeni mieszkańcy spokojnej Rabki silną detonacją. Jak okazało się, w szybie wiertniczym, mieszczącym się na terenie Zakładu Zdrojowego, a założonym od roku celem wyszukania nowego zbiornika solanki jodobromowej, nastąpiła silna eksplozja gazów ziemnych. Wybuch nastąpił niespodzianie i z nadzwyczajną siłą, która spowodowała zniszczenie zabudowań szybowych oraz wieży wiertniczej.

Akcja ratunkowo gaśnicza po wybuchu gazów w trakcie prowadzonych
prac wiertniczych przy nowym odwiercie źródła solanki.

Na szczęście obeszło się bez wypadków w ludziach, bo robotnicy zajęci wtedy pracą odnieśli tylko lekkie oparzenia. Na miejsce eksplozji zjawiła się natychmiast, sprawna Ochotnicza Straż Ogniowa z kom. p. Władysławem Skowrońskim oraz posterunki P. P. dla utrzymania porządku i liczny tłum ciekawych i zaniepokojonych mieszkańców Rabki. Na szczęście rezultatem wybuchu był tylko, długo oczekiwany i upragniony dla Zdroju silny wytrysk solanki.

Gazeta Podhalańska, marzec 1933 r.

Praktycznie całkowicie zniszczona wieża wiertnicza
– obecnie jest to czynne źródło Heleny obok tężni.

Wybuch gazów w Rabce. W poniedziałek nastąpił w Rabce wybuch gazów i solanki, w szybie wierconym na terenie koło urzędu pocztowego, w celu wydobycia nowego źródła solanki. Wybuch objawił się silną detonacją, podczas której odniosło obrażenia 6 robotników, wskutek zapalenia się gazów w motorze. W promieniu 100 metrów powylatywały szyby oraz zarysowała się ściana budynku pocztowego.

Głos Narodu, marzec 19333 r.

 

[Wybuch musiał być niezwykle silny, bo w odległości około 150 – 200 m w linii prostej po drugiej stronie cmentarza, w budynku „Meran”, (w którym mieszkałem przez 17 lat) – na końcu dzisiejszej ul. Spokojnej, również zarysowała się ściana od strony cmentarza. Starszy pan, który także tam mieszkał mówił, że to na skutek tego wybuchu przed wojną. Ścianę pospinano i wzmocniono później żelaznymi ankrami od dachu aż do ziemi – obecnie tego nie widać ponieważ budynek został w latach chyba 80 otynkowany. J.Sz.]                                           

Zdjęcie z około 1970 roku przedstawiające stare źródło
na Wyżyskach. Bardzo solidna kamienna konstrukcja
przetrwała silny wybuch gazów z roku 1933.Obecnie został
po nim w sąsiedztwie tężni tylko zabetonowany plac
z fragmentem pompy solankowej.

Z Rabki. W poprzednim numerze „Gazety Podhalańskiej" podaliśmy, iż 6 bm. na szybie odwierconym przez Zakład Zdrojowy w Rabce nastąpił bardzo silny wytrysk wody mineralnej. Woda ta okazała się w swych składnikach silnie jodo – bromową, radjoaktywną solanką, a stężenie przekracza 23%. Nadal są prowadzone prace nad ustaleniem wydajności tego źródła. Wyniki dotychczasowe przedstawiają się korzystnie, gdyż wydajność przekracza z górą 200 000 litrów na dobę. Stan dotychczasowy wydajności, jak nas zapewniają, nawet z dużym nadmiarem pokrywa zapotrzebowanie całego zdrojowiska.

Wedle bardzo prawdopodobnych przypuszczeń, wydajność źródła okaże się znacznie większą z chwilą głębszego zabudowania pompy. Solanka ta pochodzi z głębokości około 400 m.

Gazeta Podhalańska, marzec 1933 r.

Drzeworyt Lucjana Kobierskiego wykonany w 1925 roku
na desce z gruszki o wymiarach 18,0 x 10,5 cm., prezentowany
wśród wielu innych jego prac o tematyce rabczańskiej
na zbiorowej wystawie drzeworytów w Lublinie w 1927 roku.


Zobacz także: Źródła i obiekty solankowe „Wód rabczańskich” z 27 sierpnia 2012 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz