niedziela, 3 października 2010

Młodzi w Sztafecie Pamięci

Zainteresowania młodzieży historią ojczystą są u nas oceniane dość krytycznie, choć nie zawsze słusznie, a już na pewno w odniesieniu do dziejów „Małych Ojczyzn” czy wydarzeń z II wojny światowej. Jeśli jednak przyjąć w tej kwestii postawę sceptyczną, to w ocenach tych trzeba widzieć i przyczyny tego stanu. Jest ich wiele, ale upatruję je głównie w czynnikach pozaszkolnych. Ale o tym parę zdań później.

Dlatego też z tym większą satysfakcją wypada donieść o wydarzeniu niezwykłym, optymistycznym: Dwaj uczniowie Liceum Ogólnokształcącego im. E. Romera w Rabce-Zdroju - Michał RAPTA i Wojciech TUPTA, pod opieką swojego, młodego nauczyciela historii z gimnazjum Grzegorza MOSKALA wydali niezwykle cenną książkę historyczną – „Mroczne sekrety willi „Tereska””. Jej promocja odbyła się 8 marca 2008 r. w Miejskim Ośrodku Kultury w Rabce-Zdroju.

Treścią tej obszernej pracy /350 stron/ jest, najkrócej mówiąc, historia dramatycznych lat okupacji i terroru okupanta w Rabce oraz najbliższej okolicy. To udokumentowane karty ponurych dziejów holokaustu i eksterminacji ludności cywilnej. Nowość i oryginalność tej publikacji polega na tym, że jest ona pierwszą po wojnie próbą całościowego ujęcia tego tematu w odniesieniu do tej miejscowości. Wcześniej mroczne lata „Tereski” były zaledwie zasygnalizowane w paru artykułach oraz opisane w kilku krótkich wspomnieniach najstarszych mieszkańców Rabki.

Willa „Tereska” w tytule książki jest raczej hasłem wywoławczym zagadnienia martyrologii Żydów i Polaków, symbolem zbrodni niemieckich i ukraińskich nazistów w Rabce oraz najbliższym regionie. Ten gmach to Szkoła Dowódców Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa Generalnego Gubernatorstwa. Ale to tylko formalny szyld, bo w istocie także więzienie, ciężki obóz pracy, siedziba rabczańskiego gestapo, przejściowe getto, przede wszystkim tragiczne miejsce masowych mordów niewinnej ludności cywilnej. Młodzi autorzy po raz pierwszy tak dobitnie i w sposób udokumentowany przedstawiają zdarzenia i fakty tego zbiorowego ludobójstwa. W oparciu o nieznane dotąd źródła opisują przypadki rzadko spotykanego okrucieństwa i wyrafinowanych metod unicestwiania bezbronnych ofiar przez oprawców „szkoły katów”. Także „popisy” samego komendanta -najbardziej zwyrodniałego oprawcy – Wilhelma Rosenbauma. Tu przywożono Żydów z okolicznych miejscowości, np. z Nowego Sącza. Stąd szły transporty do obozu śmierci w Bełżcu. Liczba ofiar katowni rabczańskiej w dalszym ciągu nie jest ustalona, ale przyjmuje się, że było ich co najmniej czterysta.

Od tego tragicznego okresu upłynęło ponad 63 lata i w pamięci mieszkańców zostało niewiele. W świadomości średniego i młodego pokolenia ta ponura historia prawie nie istnieje. Tylko nieliczni najstarsi wiedzą „coś” o gestapo, egzekucjach, nieludzkim traktowaniu więźniów w obozie pracy. Trzeba tu zaznaczyć, że Niemcy próbowali maskować swoje bestialstwa, głównie zbiorowe rozstrzeliwania, choć te próby nie były w pełni skuteczne. Dzisiaj o tych wydarzeniach wiemy bardzo dużo, dzięki determinacji młodych autorów w dociekaniu do prawdy. Jednak przeważającej większości starszym obywatelom Rabki obiekt „Tereski” kojarzy się raczej z chlubną działalnością edukacyjną - tą przedwojenną i obecną.

Ten stan świadomości i pamięci zaskoczył naszych autorów i był ważnym motywem zbierania i przygotowania materiałów do ich książki. W ciągu trzech lat zgromadzili bogaty materiał faktograficzny. Dotarli do świadków masowych zbrodni i dramatycznych zdarzeń, do ocalałych rodzin ofiar. Przeprowadzili szereg wywiadów z żyjącymi jeszcze przymusowymi pracownikami gospodarczymi i obsługi tej katowni. Wykorzystali dane zawarte w listach ocalałych więźniów, kierowane z różnych stron świata do byłego ZBoWiD w Rabce w latach siedemdziesiątych. Cenną pomocą okazały się dokumenty źródłowe Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie oraz niektóre informacje z materiałów S. Wiesenthala i internetu. Autorom udało się uzyskać relacje świadków procesu zbrodniarza wojennego, za jakiego uznano komendanta W. Rosenbauma. Ten oprawca ukrywał się do 1961 r. i dopiero wówczas został aresztowany, a skazany na dożywocie w 1968 r. Wśród świadków zeznających na procesie w Hamburgu była trójka obywateli Rabki. Ich zeznania i relacje przytaczają autorzy. Są przerażające, tak też określała je ówczesna prasa RFN.

Godne podkreślenia jest to, że autorzy jeszcze jako uczniowie gimnazjum, pierwszą wersję tej książki wydali w 2006 r. Obecna jest znaczącym uzupełnieniem i rozszerzeniem tematu. Dołączono nowe rozdziały, unikalne dokumenty oraz relacje świadków i fotografie. Te elementy oraz walory poznawcze publikacji czynią ją wartościową pracą naukową, a przy tym ciekawą i łatwą w percepcji. Interesujące są też wątki dotyczące współżycia społeczności polskiej i żydowskiej w Rabce, a także prób ratowania i pomocy Żydom ze strony miejscowej ludności.

I pomyśleć, że wszystko zaczęło się, jak sami piszą, od referatu przygotowanego na lekcję historii w gimnazjum w 2005 r. Godny podziwu jest nie tylko ogrom pracy jaką wykonali ci młodzi ludzie, ale i rzadko spotykana w ich wieku pasja dociekania do źródeł prawdy. Są przy tym skromni, opowiedziane w tej pracy zdarzenia i fakty dedykują swoim rówieśnikom i następcom, bo to powinno pozostać w naszej zbiorowej pamięci. Są też krytycznie wobec swego dzieła i liczą na to, że kilka ważnych, wymagających dalszych badań spraw „Tereski”, zainteresuje zawodowych historyków.

W tym miejscu jednak trudno podzielać optymizm autorów. Powołany m.in. do takich spraw IPN, uwikłany w polityczne rozgrywki, ma „na głowie” ważniejsze zadania. Osądzenie W. Jaruzelskiego czy skarżenie L. Wałęsy lub „cienie PRL” są pilniejsze, żeby poprzestać na tych przykładach.

Lekcje historii oraz literatury ojczystej w szkole są najcenniejszym nośnikiem pozytywnych idei, źródłem kształtowania uczuć wyższych, a więc urabiania patriotycznych postaw i poczucia tożsamości narodowej. Jest jednak istotny warunek: nie wolno fałszować historii, manipulować faktami i zdarzeniami oraz promować relatywizmu moralnego. A to uprawiają dziś rządzący politycy i niektórzy „historycy” IPN. Na jednym przykładzie poprzestańmy: 65 rocznica rzezi polskich obywateli na Wołyniu. I tu dochodzimy do kwestii – „historia polityczna” czy „polityka historyczna”? Mam nadzieję, że nauczyciele w szkołach wybiorą historię. Omawiana w tym odniesieniu publikacja, a przede wszystkim geneza jej powstania oraz cały proces przygotowania materiałów są podstawą tej nadziei. A nauczycielowi tych młodych pasjonatów i współautorów książki należą się słowa najwyższego uznania.

Do tej książki mam osobisty, a więc subiektywny stosunek, z wielu powodów. Po pierwsze, jako obywatel kraju lokuję jej treść w sferze własnych, mniej lub bardziej uświadomionych, doświadczeń okupacyjnych. To w końcu w moich rodzinnych stronach naziści urządzili swoje fabryki śmierci – w obozach Bełżca, Majdanka czy Zwierzyńca. Po drugie, jako były pedagog mam tą uporczywą skłonność analizowania postaw społecznych, zwłaszcza młodych ludzi wobec skomplikowanej przeszłości naszego kraju i więzi z tradycją. Po trzecie wreszcie, autorzy tej ważnej i ciekawej publikacji, młodzi, zdolni i sympatyczni ludzie są mi dobrze znani. Właśnie od tego pierwszego etapu ich kilkuletniej pracy /referatu na lekcję historii/ w całym cyklu przygotowania materiałów do tej książki, zwłaszcza pierwszego wydania. Poświęciliśmy wiele wspólnych godzin na rozmowy o ich przedsięwzięciu. Starałem się, na miarę moich skromnych możliwości, służyć im radą i pomocą, także w zdobywaniu materiałów źródłowych, w dotarciu do niektórych świadków. Cieszyłem się, gdy udało się im odkryć fakty czy dotrzeć do świadków, o istnieniu których nie wiedziałem. Mam też nadzieję, że te nasze spotkania i dyskusje dały autorom choć odrobinę „pozytywnej energii” w ich pasji i trudzie, choć bez wątpienia, to ja i moi koledzy z Koła ZKRPiBWP tej „energii” otrzymaliśmy więcej niż przekazaliśmy.

Książka wzbudziła duże zainteresowanie nie tylko w Rabce. Teraz wypada trzymać „kciuki” za spełnienie ich dalszych planów i marzeń – wydanie dzieła w języku angielskim!

I ostatnia refleksja. Na Podhalu okupacja, nazistowski terror i ludobójstwo kojarzone są powszechnie z willą „Palace” w Zakopanem. Historia tej zakopiańskiej katowni jest dość dobrze znana nie tylko na Podhalu. Mroczne lata okupacyjne Rabki są mało znane. Omawiana publikacja licealistów nie tylko poszerza, ale i koryguje naszą wiedzę o tym dramatycznym okresie tego regionu.

Rabka-Zdrój, sierpień 2008 r.

Władysław Jaszczyszyn
1938-2010
prezes Związku Kombatantów RP
i Byłych Więźniów Politycznych
Oddział w Rabce

Książka "Mroczne sekrety willi Tereska" 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz