Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku
przesyła wszystkim naszym Czytelnikom i Sympatykom
Zespół Historia Rabki
Krzyż w śniegu, mal. Ferdynand Ruszczyc |
WIECZÓR WIGILIJNY
kolędkowa myśl
Razem z wiatrem gwiazdy jadą
mrozem poganiają
a zające na polanie
szopkę odgrywają.
Przyleciały na paradę
czarne skrzydła wronie
sroka niesie uśmiech w dziobie
radość na ogonie.
Smreki stare gałęziaste
golą szczeć cetynę
młode smreczki stroją skrzypki
witają Dziecinę.
Tańczy w lesie zima z mrozem
gwiazdami się bawią
a nam się dziecięce lata
pod choinką jawią.
Rabka, motyw zimowy |
Od dawien dawna, jak można tylko wspomnieć albo zapamiętać z opowiadań
dziadów, dzień wigilijny był dniem ścisłego postu, podobnie jak Wielki
Piątek.
Rano podawano do jedzenia ziemniaki w łupinach z solą a popijano czarną
kawą, mało słodzoną, a często – dla większego postu – gorzką. Podobny
był obiad, też ziemniaki i kawa. Nic więcej. Baczną zwracano uwagę, kto
obcy pierwszy wejdzie do domu: jeśli to była kobieta – wróżyło to
niechybnie jakieś nieznane nieszczęście. Dlatego z reguły wszystkie baby
były przeganianie od progu miotłą. Bez żadnych ceregieli. Natomiast
mężczyźni tego dnia byli w szczególnym poważaniu, bowiem ich pierwsze
pojawienie się z rana w domu wróżyło wiele szczęścia i błogosławieństwa.
Świąteczna karta pocztowa |
Dzień wigilijny na Podhalu był uważany za dzień lasu – szczególnie dla
mężczyzn. W wigilijny dzień gazdowie najczęściej jeździli do lasu po
drzewo z tym przeświadczeniem, że jeśli uda się ukraść coś z pańskiego
lasu, cały rok będzie się szczęścił drzewem.
Rabka zimą |
Myśliwi tego dnia polowali na sarny i zające. Z ubitej zwierzyny wróżyli sobie szczęście w polowaniach w przyszłym roku.
Świąteczna karta pocztowa |
We Wilijom dzieci bijom,
Jeść nie dadzą, pod piec wsadzą.”
Już też dzieci w wigilijny dzień musiały się jak najbardziej grzecznie
zachowywać, bo takie powinno być ich zachowanie w roku przyszłym. Klapsy
dawane dzieciom wróżyły bardzo niepomyślny pod tym względem rok,
wystrzegano się więc jakichkolwiek przewinień.
Dziewczęta od samego rana Wigilii robiły ozdoby na drzewko. Używano do
tego kolorowej bibułki oraz słomy spod cepa, bo taka była najlepsza.Świąteczna karta pocztowa |
Najwięcej roboty i uganiania się po gospodarstwie miały zawsze
gospodynie, bo to oprócz zwykłego obrządku, trzeba było przygotować
wigilijną wieczerzę, która zawsze składała się z paru jarskich, postnych
potraw. Tradycyjny wszędzie był żurek z mąki jęczmiennej albo też
owsianej, barszczyk oczywiście z tradycyjnymi również kluskami, podawano
też barszcz burakowy z grochem lub fasolą, kwaszoną kapustę z grochem,
wreszcie kluski z makiem, utartym i dobrze osłodzonym, co było zawsze
przysmakiem dla dzieci. Czasami u bogatszych gazdów zjawiał się na
wigilijnym stole pstrąg usmażony na lnianym oleju, a na zakończenie tej
świątecznej uczty kompot z suszonych śliw i jabłek – drugi dziecięcy
rarytas.
Świąteczna karta pocztowa |
Kiedy nadchodził wieczór, wszyscy wyczekiwali pojawienia się gwiazdy
wigilijnej. Gdy się pojawiła, wnoszono do izby snopek owsa lub
jęczmienia, jaki ustawiano w pobliżu stołu, wkładając pod obrus garstkę
pachnącego siana.
Świąteczna karta pocztowa |
Następnie gazda na obrusie pośrodku składał miseczki, jedną z miodem,
drugą z poświęconymi opłatkami. Po tej czynności brał smrekowe lub
jedlowe podłaźniki - gałązeczki i składając je na krzyż błogosławił
wszechmoc Bożą i dobroć, czynił przy tym znak święty nad stojącą w
szopie żywiną i zatykał podłaźnik nad wejściem do szopy czy obory. Szedł
następnie do owczarni i czynił podobny obrzęd, po czym powracał z
częścią podłaźników, do domu, wypowiadając głośno: - Niek pokwolony będzie Jezus Krystus – na co wszyscy domownicy odpowiadali zgodnie: - Na wieki wieków, amen.
W obecności najbliższych zatykał nad wejściem do izby podłaźnik, co
było jakby sygnałem dla gaździny, że czas siadać do wigilijnej
wieczerzy.
Rabka, motyw zimowy |
Przed rozpoczęciem wspólnego posiłku wszyscy odmawiali modlitwę, w
której prostymi słowami dziękowali Bogu za szczęśliwie przeżyty rok,
prosząc o opiekę Bożą w roku następnym.
Potem gazda uroczyście, po świątecznemu wyzdajany brał ze stołu jeden
opłatek, tak samo czynili domownicy. Wtedy gazda, maczając ułamek
opłatka w miodzie albo słodzonej wodzie, rozpoczynał składanie życzeń,
dzieląc się najpierw z żoną, następnie z całą rodziną. Kiedy ceremonia
składania życzeń została zakończona, zasiadano do kolacji.
Wigilia w chacie wiejskiej, Kłosy 1878 r. |
Kolację należało spożywać w milczeniu. Wstawać od stołu, mogła tylko
gospodyni, która obsługiwała biesiadników. Kiedy chciała dołożyć jakieś
potrawy nie wolno jej było podejść z garnkiem do stołu; musiała zabrać
ze stołu misę i nakładać jedynie przy piecu. Inaczej krety będą sypać na łąkach kretowiny wielkie jak te garnki. Dla
kretów też odcinało się pierwszą kromkę chleba; na wiosnę należało
zakopać ją w rolę. Dla nieobecnego członka rodziny zostawiało się wolne
miejsce przy stole. Obiad wigilijny kończyła modlitwa. Ludzie byli już
nasyceni – trzeba pomyśleć o zwierzętach. Gaździna do królewskiego cebrzyka wrzucała
po łyżce każdej potrawy, poczem gazda szedł do stajni, dawał po kawałku
opłatka bydłu (organista nosił specjale opłatki dla bydła z zapieczonym
sianem) i resztkami obiadu obdzielał krowy i owce. Gaździna opłatkiem
pocierała gęsiom głowy coby się dobrze cubiły, a kurom sypała gotowany groch w obręcz z beczki lub koła coby się kupy trzymały i jojek nie traciły.
Siano spod obrusa po wieczerzy starannie zbierano, aby w dzień świętego
Szczepana podać je z codzienna karmą bydłu, aby się zdrowo chowało. A
ziarno ze snopa wigilijnego mieszano z ziarnem siewnym, aby na wiosnę
przyczyniło się do obfitego plonu.
Szron w Tatrach, mal. Stefan Filipkiewicz |
Po ukończeniu wieczerzy wigilijnej zapalano na drzewku świeczki i
wszyscy śpiewali kolędy. Dziewczęta wychodziły na dwór i słuchały z
której strony zaszczeka pies. Wierzono, że właśnie z tej samej strony
zjawi się kawaler-zalotnik. Te dziewczęta, które jak to się mówi i dziś,
miały szczęście do chłopaków i zawsze wokół nich kręciło się po kilku
naraz zalotników, nie mogły polegać na szczekaniu psa. Tradycja
wymyśliła dla nich co innego, bardziej atrakcyjnego: rachowanie sztachet
w ogrodzeniach domowych z równoczesnym wymienianiem imion miłych sercu
dziewczyny chłopców. Na którego imię wypadła ostatnia sztacheta, tego
należało traktować poważnie i wybrać go sobie za męża.
Świąteczna karta pocztowa |
Przed północą część domowników wyruszała na pasterkę. Ci którzy
zostawali w domu czekali godziny 12-ej by zaśpiewać kolędy. O północy
budziło się dzieci by im powiedzieć, że w tej chwili narodził się
Chrystus. W rzęsiście oświetlonym kościele, pachnącym kadzidlanymi
dymami, na wielce ceremonialnym nabożeństwie, na którym pełną piersią
śpiewano kolędy, tłum ludzi odświętnie, po góralsku odziany wpatrzony
był w wielki ołtarz, obok którego zazwyczaj ubierano żłobek
Panajezusowy, umajony zielonością drzewek smrekowych i jodłowych.
Świąteczna karta pocztowa |
Z ciepłej jasności kościoła po zakończeniu Pasterki ciżba ludzka pieszo
albo też saniami powracała do swych domów. Wszyscy bardzo się spieszyli bo kto prędzej dojdzie, temu owies prędzej dojrzeje. Zanim weszli do izby wstępowali jeszcze do stajni i owczarni coby bydłu powinsować. To samo powinszowanie wypowiadali przekroczywszy próg izby.
Stary kościółek w zimie |
Po powrocie z kościoła jedzono jeszcze coś i kładziono się spać, ale nie
na długo i nie wszyscy. Niektórzy zaraz po pasterce a inni nad ranem,
ale w każdym razie jeszcze po ciemku, zaczynali chodzić w podłazy. U odwiedzanych gospodarzy sypali po całej izbie owsem, rzucali go jak najwyżej pod powałę i winszowali: na scynście, na zdrowie, na to Boże Narodzenie żeby się darzyło w kumorze, w oborze i wsyndyj co daj Boze. Podłaźników przyjmowało się poczęstunkiem, po krótkiej wizycie ruszali dalej. Takie podsypanie owsem uważało się za honor i wyraz życzliwości podłaźnika. Kawaler, który przyszedł podsypać pannę, przynosił ze sobą wino, ona zaś dawała przekąski i wódkę za tym honor co uni jij zrobili.
W tekście wykorzystano fragmenty artykułu Anny Kowalskiej-Lewickiej „Góralskie Boże Narodzenie”, który ukazał się w dwutygodniku krajoznawczym „Ziemia” nr 12 w 1957 roku oraz fragmenty książki Adama Pacha „Drzewiej pod Giewontem”.
Świąteczna karta pocztowa |