czwartek, 24 lutego 2011

Do Rabki! - oczami XIX-wiecznego podróżnika

Zakład Kąpielowy w Rabce, dzięki staraniom jego właściciela Juliana Zubrzyckiego, oficjalnie został otwarty 15 czerwca 1864 roku. Do świeżo urządzonych kąpieli mineralnych krajowych należą solne zdroje w Rabce – pisał tajemniczy doktor W., na łamach krakowskiego „Czasu” w 1864 roku - Zdroje te leżą o ośm mil na południe od Krakowa, w dolinie pomiędzy wysokiemi górami Luboniem i Obidową, w okolicy pięknej wśród wzgórzy okrytych gdzieniegdzie borami, nad brzegiem rzeki Słonianki, cichej i potulnej, lecz po każdym ulewnym deszczu zmieniającej się, jak zwykle górskie strumienie, w olbrzymi potok, unoszący z szumem wszystko, co tylko spotka na drodze. Rabka ze swoimi słonymi źródłami stawała się celem dla chorych, którzy pragnęli zażyć kąpieli solankowych, gdyż jak pisał wspomniany doktor W. mają one znakomitą wartość i silny wpływ w wielu chorobach przy odpowiedniem ich zastosowaniu.

Widok na dolinę Słonki z obecnej ulicy Jana Pawła II.
W głębi po prawej szczyt Szumiącej (834 m n.p.m.).
W początkowym okresie istnienia Zakładu gości przywożono góralskimi furmankami lub wozem pocztowym. W Krakowie należało wsiąść do szybkowozu pocztowego jadącego do Szczawnicy lub Zakopanego, a na stacji pocztowej w Skomielnej Białej przesiąść się do powozu pocztowego kursującego do Rabki.

Podróż góralską furką
Podróż z Krakowa góralskimi furmankami w górzyste i odległe rejony Galicji trwała 2-3 dni. Podskakujące na wybojach i trzęsące się chłopskie budki oraz dłużący się czas niejednemu z gości odejmowały siły i ochotę na dotarcie do kresu podróży. Odbywana więc w takich warunkach podróż wymagała wielu przerw i postojów. Temu celowi służyły rozlokowane przy gościńcu karczmy. Na drodze od Myślenic było ich kilka. Barwny ich opis sporządził Walery Eljasz (1841-1905), w swoim „Illustrowanym Przewodniku do Tatr, Pienin i Szczawnic”, w roku 1870: Wjechawszy do Lubnia, ponad którego domkami wznosi się czerwono pomalowana wieżyczka kościelna, przybywa się przed karczmę przypadkowo niezamieszkałą przez żydów, gdzie się można jako tako posilić i przespać, ale z pomocą proszku perskiego na owady. .... Gdy noc niedaleko, trzeba się tu obliczyć z czasem, bo do Zaborni jeszcze spory kawał, przeszło dwie mile, a w całej odtąd drodze nie napotyka się już stosownej karczmy do noclegu. Jest jeszcze wprawdzie o milę ztąd w następnej wsi Krzeczowie nowa karczma, lecz nie umiem nic o niej powiedzieć, gdyż mi nie przypadło w niej na noc stawać.

Po minięciu Krzeczowa wjeżdża się w pustą na okół okolicę, i w jakimkolwiek wypadku pomocy znikąd spodziewać się nie można, a najbliższa karczemka na górze (2167’ [stóp]) należąca do wsi Naprawy odosobniona, licha, z jedną izbą gościnną niczem podróżnemu służyć nie zdoła, a nadto zaufania żadnego nie wzbudza. (...) Tu się po moście przebywa potok i od razu pod górę lasem wlec się trzeba wśród bezludnej okolicy na grzbiet Lubonia Małego aż do owej karczemki samotnej, gdzie właśnie jest połowa drogi z Krakowa do Zakopanego, a z Myślenic 3 ½ mili (2167’). Tu dobrze dać koniom wytchnąć, a samemu napoić się widokiem ztąd naokół rozległym i tak czarownym, że podróżni zawsze w pamięci mają to słynne panorama z Lubonia. (...) Zjeżdżając z Lubonia mija się kościółek Śgo Sebastyjana zbudowany r. 1550 przez Jordana Spytka, Kasztelana Krakowskiego, na gruncie wsi Skomielnej Białej przez niego osadzonej nad potokiem tegoż imienia. (...)

Kościół w Skomielnej Białej gruntownie
przebudowany w 1776 roku staraniem
rabczańskiego organisty Wojciecha
Olechowskiego.
 Fot. ze zbiorów Tadeusza Gacka.
Minąwszy kościółek Ś. Sebastyjana, jadąc prawie ciągle z góry, dojeżdża się do miejsca, w którem krzyżuje się gościniec górski z Jordanowa do Sącza z gościńcem Myślenicko-nowotarskim. Miejsce to zowie się Krzyżówką. Jest tu karczma, nocleg jaki taki, stajnia dobra; tu jest połowa drogi z Myślenic do Nowego Targu – na obie strony 3 ¾ mili. 

Karczma na Zaborni była jedną z wielu XIX-wiecznych
przydrożnych wyszynków pomiędzy Krakowem a Zakopanem.
Następuje Zabornia, punkt przecięcia się znowu gościńca górskiego Nowotarskiego z odnogą drogi oddzielającej się przed Rabką, która przez Spytkowice na Orawę do Węgier prowadzi. W tej tu karczmie są dwa pokoje gościnne, porządnie urządzone, łóżek i kanap kilka, ale proszek perski na owady bardzo tu bywa pożyteczny. Dostanie tu kawy, herbaty, mleka, mięsa nawet, ale drogo za to wszystko trzeba płacić.

Kapliczka na rozdrożu na Zaborni.  Do dziś mijają ją podróżujący
„blaszanymi furami”, które jadą same, bez pomocy konia.
W czasie przejazdu gości do Szczawnic i z Szczawnic trudno bardzo w Zaborni o nocleg, bo dwa powyższe pokoje i w potrzebie trzeci z alkowy gospodarza urządzony nie wystarcza na pomieszczenie naraz z kilku stron zdążających gości; bywają o to zatargi, lecz kto pierwszy ten lepszy; przeciwległa więc karczma przychodzi w pomoc, w której świeżo wyporządzone trzy izby, choć nędznie umeblowane, stoją do użytku publicznego. Jest tu także stajnia obszerna.

Od 1872 roku, w czasie trwania sezonu kąpielowego (od czerwca do września) na podróżnych, którzy dotarli na stację pocztową w Skomielnej Białej oczekiwał, prócz wózków góralskich, specjalny szybkowóz pocztowy. Ów wóz wyjeżdżał ze stacji pocztowej o godzinie 6 rano, aby po 30 minutach dotrzeć do Zakładu Kąpielowego w Rabce. Kurs powrotny, dla opuszczających zdrojowisko gości, zaplanowany został na 17.15. Przyjmowanie podróżnych ogranicza się na 4 miejsca wewnątrz powozu, - obwieszczała Gazeta Lwowska w 1872 roku - może jednak i 5 podróżny być przyjętym, jeżeli się siedzeniem na koźle obok pocztyliona zadowoli. Koszt półgodzinnej przejżdżki wynosił 34 centy, co dla gospodarnych podróżnych było korzystną ofertą. Bardziej komfortową jazdę oferował rabczanin Łukasz Kościelniak, który, jak pisał korespondent "Zdrojowisk" w 1872 roku, za wynagrodzeniem 6 Złr. dostarcza dwukonne kryte powózki, które "na Zaborni lub na poczcie w Skomielny oczekiwać mogą".

Góralska furka
Z inną możliwością dostania się do Rabki można była się zapoznać z jednej z pierwszych ulotek reklamujących Zakład Juliana Zubrzyckiego: Osoby pojedyncze, udające się z Krakowa z niewielkim pakunkiem, mogą się dostać powozem pocztowym do Skomielnej, a ztamtąd wózkiem do Rabki.– Jazda nocna. Jadącym zaś we dwie lub więcej osób zaleca się wozy góralskie, które każdego czasu nająć można w Krakowie na Kleparzu. – Płaci się stosownie od pakunku 8 – 10 złr. Najlepiej jest najmować górali z Rabki i wsi sąsiednich, Słonego, Zarytego, Skawy, którzy mają świadectwo polecające od Zarządu kąpielowego. Podróż z popasem trwa 10 godzin. Z wielu względów niewygodnie jest przyjeżdżać, z dziećmi szczególnie, po 10 tej w nocy. Po pewnym czasie, aby usprawnić połączenie, uruchomiono codzienne kursy wozu pocztowego z Rabki do Krakowa i z powrotem.

Mapa dróg dojazdowych do Rabki umieszczona
w XIX-wiecznej broszurze reklamowej Zakładu Kąpielowego.
Kuracjuszy przybywało. Rabka stawała się coraz częściej celem wycieczek i miejscem wypoczynku mieszkańców Krakowa i okolic. O wzroście frekwencji w Zakładzie zdecydował miedzy innymi fakt , że od 1884 roku do zdrojowiska można było dotrzeć również koleją.

Dr Aleksander Rybczyński, w tym czasie lekarz zdrojowy, w swym sprawozdaniu „Rabka Zakład kąpielowy z najsilniejszą solanką jodowo-bromową w Galicyi”, za rok 1884, wręcz instruował skąd i w jaki sposób można do Rabki dotrzeć: Przez otwarcie kolei Transwersalnej, podróż dla gości do Rabki jadących, nadzwyczaj ułatwioną a droga skróconą została. Podróż tę można zwykłemi pociągami odbyć w 5 godzinach, a od 1-go Maja b. r., gdy pociągi pospieszne zaprowadzone zostaną, jeszcze prędzej.


Wyjeżdżając z Krakowa, droga prowadzi koleją przez Podgórze, Skawinę do Suchy, a ztamtąd przez Jordanów, Chabówkę do Rabki. Przystanek kolejowy jest w samej Rabce, z kąd zakład jest tylko o 700 metrów odległy. Tę drogę można odbyć spacerem w 15 minut lub też furmanką do tego celu przeznaczoną, która do każdego pociągu przyjeżdża.

Z Poznania i Prus można koleją jechać albo do Krakowa z tąd koleją Transwersalną do Rabki, lub też już w Oświęcimie przesiadłszy się, jechać wprost do Rabki na Suchą, Jordanów, Chabówkę. Z Królestwa jadąc na Lwów, prowadzi kolej Karola Ludwika do Tarnowa, z tąd trzeba jechać koleją Tarnowsko-Leluchowską do Sącza, a później koleją Transwersalną do Rabki.

Zakład Rabczański jest zatem połączony ze wszystkiemi węzłami kolei państwowych oraz z koleją północną, Karola Ludwika, Tarnowsko-Leluchowską, Przemysko-Łubkowską oraz Stryjeńską. (...)

Z Węgier dojeżdża się bitemi gościńcami, wśród górzystej cudnej okolicy, przez Orawę i Spiż do Zaborni a z tąd drogą gminną - 2 kiolometry wynoszącą – do Zakładu.

Góralskie furki, przed przystankiem kolejowym,
w oczekiwaniu na przyjazd gości do Zakładu Kąpielowego
W tym miejscu warto przytoczyć kilka szczegółów dotyczących samego powstawania tzw. Kolei Transwersalnej w naszym regionie. Planowany przebieg jej trasy, w swych pierwotnych założeniach, musiał być inny niż ten, do którego dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni, a który nam współczesnym wydaje się być tak oczywisty od samego początku. Oto „Czas”, z 19 maja 1883 roku, informował: W sprawie zamierzonych zmian w trasie kolei transwersalnej odbyła się w Namiestnictwie komisya. Delegat Wydziału krajowego hr. Władysław Badeni i delegat krakowskiej izby handlowej Dr. Artur Leo, złożyli następujące oświadczenia, ważne dla niektórych okolic zachodniej Galicyi: „Co do przestrzeni Osielec-Zaryte zgadzamy się zupełnie na zmianę tej trasy, ażeby zamiast przez Skomielnę, prowadzona była przez Chabówkę, a to ze względu na ułatwioną komunikacyę z Nowym Targiem i Zakopanem, oraz z zakładem kąpielowym w Rabce, gdzie ma być urządzony przystanek osobowy. Wielce prawdopodobnym jest przypuszczenie, iż o zmianę planów przebiegu trasy kolei mógł zabiegać między innymi i właściciel Rabki, mając na uwadze dobrodziejstwa z niej płynące dla jego Zakładu Kąpielowego. W „Opisie Zakładu zdrojowego w Rabce” z października 1869 roku, Zubrzycki pisał: Właśnie w tem miesiącu dokończają tu w okolicy Jnzienierowie trassowanie miejscowości pod kolej, która z podgórza przez Wadowice, Jordanów, Nowy Targ do Węgier ma być prowadzona, a ze stacyi więc w Jordanowie być mającej, skąd do Rabki jest tylko1 ½ mili, dojazd do Kąpiel Rabczańskich znacznie będzie ułatwiony.

Widok na pierwszą stację kolejową i restaurację
Franciszka Wenca (z lewej) z dzisiejszej ul. Spokojnej.
Prace związane z budową głównego szlaku Kolei Transwersalnej musiały iść naprzód bardzo sprawnie i szybko, skoro już 12 czerwca 1883 roku „Czas” w „Telegramie własnym”, donosił: Rabka. 11 czerwca. W sobotę obejrzał minister handlu b[a]r.[on] Pino roboty na trasie kolejowej, między Żywcem i Makowem. Wczoraj między Makowem i Mszaną dolną. Stąd pod wieczór podążył ku Limanowy. Większą część drogi odbywa bar. Pino pieszo trasą kolejową, mianowicie na ważniejszych punktach i waryantach, szczególną uwagę zwracając na wodne budowle. (…) Dotychczasowe postępy w robotach zrobiły na Ministrze dobre wrażenie. Ze względu na pośpiech w załatwianiu spraw kolejowych przez odnośne władze i sądy, przyrzekł Minister energiczne poparcie.

Informacja o otwarciu linii Kolei Transwersalnej,
„Czas”, 17 grudnia 1884 roku.
Otwarcie całej linii Kolei Transwersalnej, od Żywca po Nowy Sącz, nastąpiło 16 grudnia 1884 roku, o czym Cesarsko-Królewska Dyrekcja Kolei informowała w specjalnych anonsach prasowych.

Anons o otwarciu przystanku kolejowego w Rabce,
„Czas”,  28 grudnia 1884 roku.
 Przystanek dla podróżnych w Rabce oddano do użytku dnia 23 grudnia 1884 roku.

Przystanek kolejowy w Rabce.
Wspomniany uprzednio pośpiech i zwykłe niedbalstwo, nie przyniosły budowniczym kolei powodu do dumy i splendoru, a jej przyszłym użytkownikom oczekiwanych efektów. Jeszcze przed otwarciem całej linii, bo w dniu 14 grudnia 1884 roku, krakowski „Czas” grzmiał: Każda instytucya publiczna dłużną jest społeczeństwu to wszystko, co stanowi jej cel, dla którego wytworzoną została. Z koleją transwersalną mielibyśmy długi rachunek do wyrównania, lecz ramy korespondencyi pomieścićby go nie mogły; czujemy się wszelako w obowiązku dotknąć przynajmniej tych punktów, które obecnie publicznej szkody są przyczyną, a których w żaden sposób milcząco przyjmować nie należy. Nie tu miejsce wchodzić w dokładną i zasłużoną krytykę budowy i planów, ale musimy podnieść, że tak trasa, jak jej wykonanie wiele pozostawiają do życzenia wobec zadania, jakie kolej transwersalna spełniać miała w dwóch głównych kierunkach, t.j.:
1) uzyskania linii strategicznej;
2) wytworzenia arteryi komunikacyjnej dla interesów ekonomicznych, któraby monopol kolei Karola Ludwika zrównoważyć mogła.

Przez wadliwą budowę o nieustannych wzniesieniach i spadkach, i jedno, i drugie z trudnością da się osiągnąć, gdyż kilka pociągów potrzeba do przewiezienia tego, co zabrać zdoła jednym pociągiem kolej Karola Ludwika. Komunikacya zatem już z tego powodu nie może być ani łatwą, ani prędką, ani tanią. (...) Zarządy kolei państwowych zarówno jak centralna Dyrekcya ruchu, wiedziały dobrze, iż jednym z najważniejszych czynników transportu na kolei transwersalnej będą produkta naftowe. (...) Tymczasem cóż się dzieje? Na stacyach odbierających naftę z okolicznych rafineryj panuje chroniczny brak wagonów i nieład nie do opisania. (...)

Dworzec kolejowy w Mszanie Dolnej
Przy otwarciu ruchu widzieliśmy, jakby dla żartu piękne nowe wagony, parą ogrzewane i odpowiednio urządzone; wkrótce atoli sprzątnięto je z przed oczu, znikły bez śladu; zabrano je podobno na kolej Arulańską, a zastąpione zostały ohydnemi wybiórkami, pełnemi brudu, plugawych odorów, ogrzewane rzekomo pustemi blaszankami, na które nadęty przez luźne okna śnieg nie topnieje, bez dywanów w nogach, zaśmiecone i niewyczyszczone, tak, że wchodzi się do nich ze wstrętem i obawą, żeby czystych sukni nie powalać i nie nabyć na własność niemiłych zwierzątek. Gdyby to wszystko nie było bolesnem, byłoby śmiesznem doprawdy.

Okolicznościowa fotografia, załoga stacji Trzebinia,
ok. 1905 roku
W innym numerze „Czasu”, czytamy: Kolej Transwersalna sprawiła pierwotnie śliczne i wygodne wagony. Obecnie te wagony znikły, a na ich miejsce pojawiły się stare wybiórki ze wszystkich kolei austriackich, zużyte trzęsące i staroświecko ogrzewane flaszkami blaszanemi. Urzędowa komisya kolejowa jadąca temi dniami w tych wagonach, zaskoczona zimnem, nie mogła opędzić się zmarznięciu, mimo że w pierwszej klasie się ulokowała. Przeniosła się więc do klasy trzeciej, gdzie stał piecyk żelazny, i tam zwróciwszy nogi ku piecykowi ratowała się od zmarznięcia. Jeżeli więc urzędowa komisya zziębła, cóż będzie z zwyczajnymi śmiertelnikami?

Stacja kolejowa w Zarytem. Fot. ze zbiorów Piotra Kuczaja.
W swej krytyce „Czas” nie był odosobniony; 21 grudnia 1884 roku, w tarnowskim czasopiśmie „Pogoń”, w korespondencji z Nowego Sącza, z dnia 18 grudnia, czytamy: Jakieś zaklęcie cięży nad naszą Transwersałką, znowu biedaczka utknęła – most się zwalił w Dobry przy Tymbarku – a takich mostów popękanych do Żywca ma być aż 18, jakto w swojej broszurze wykazuje inżynier Hlavaty. Jeżeli to jest linia dla celów wojskowych to możemy się cieszyć bezpieczeństwem naszej armii. I jeszcze z „Wiadomości bieżących” „Pogoni” z dnia 30 stycznia 1885 roku: W sprawie kolei transwersalnej, tej bezprzykładnie haniebnej budowie, Koło polskie wysłało deputacyę do ministra handlu bar. Piny. I cóż się pokazało? Wszędzie, wszystko bardzo dobre. Pan minister sam zwiedzał w lecie przestrzeń z Żywca do Sącza, jest arcy dobrą więc ów p. Hlavaty w swej broszurce popełnił kłamstwa (pewno mu proces o oszczerstwo wytoczą?!!), wiadukt pod Dobrą musi być bardzo dobry, bo chociaż podpierany ale nie runął i ruch się na nim odbywa. (...) Ale dla uspokojenia pp. Polaków pan minister wyszle komisyę z doborowych techników, która pewno wszystko dobrem znajdzie, ba nawet nastąpi od połowy lutego korzystniejsza zmiana ruchu na czas póki w marcu transwersałki nie zamkną, gdy z wiosennem słońcem stopnieją z zamarzniętego piasku i grudy nasypy kolejowe. 

Most kolejowy na Rabie w Zarytem
Z biegiem czasu wszystko jednak udało się poprawić, dopasować i unormować. Linia Kolei Transwersalnej wraz z jej dymiącymi lokomotywami ciągnącymi sznurki wagonów wrosła na stałe w krajobraz regionu i stała się wręcz nieodzownym, codziennym elementem krajobrazu oraz częścią życia społeczności zdrojowiska – Rabki – które zyskiwało coraz większą popularność i uznanie. W dziesięć lat po otwarciu linii Kolei Transwersalnej na trasie Kraków – Mszana Dolna, w sezonie kąpielowym od 25 czerwca do 15 września, kursował specjalny Pociąg kąpielowy...

„Samowarek” na stacji w Chabówce
Prezentowany artykuł jest fragmentem książki "Rabka Juliana Zubrzyckiego" autorstwa Kamila Kowalczyka, Grzegorza Moskala, Michała Rapty i Józefa Szlagi, w której znajdą Państwo więcej informacji na temat XIX-wiecznej Rabki. Książka ukaże się w drugiej połowie 2011 roku. Wykorzystane w artykule archiwalne fotografie Rabki pochodzą ze zbiorów Józefa Szlagi.

3 komentarze:

  1. Dzieki za kolejny artykuł tchnący sentymentem do dawno minionej przeszłości....Ja jeszcze pamietam lata "świetności" kolei (te komunistyczne ;)ale dla moich dzieci wasze artykuły to fajna lekcja historii. Tak trzymac!!!!!

    /*
    Autor: bogda66
    Data: 2011-02-27
    Godzina: 09:51:31

    Komentarz przeniesiony z poprzedniej strony Historii Rabki
    */

    OdpowiedzUsuń
  2. artykuł bomba. dla większości to bajka choć ja pamiętam te smowary i wagony 3-ciej klasy. szkoda tylko że mało kto chce pielęgnowac wspomnienia .

    /*
    Autor: maciej
    Data: 2011-06-06
    Godzina: 16:14:17

    Komentarz przeniesiony z poprzedniej strony Historii Rabki
    */

    OdpowiedzUsuń
  3. Z budynku stacyjnego w Zarytem zostały tylko fundamenty. :-(

    OdpowiedzUsuń