Raid narciarski w Polskim Raju dla dzieci
Rabka, w lutym.
Kierownictwo raidu miało rację raz jeszcze, kierując nasze raidowe drogi na Rabkę, znaną w Polsce od lat jako raj dla dzieci. Nam się zdawało z początku, że - cóż Rabka? Dziecięca zabawka i koniec. Któżby tam z nas, ludzi dorosłych, chciał robić konkurencje dzieciom, i w poważnych zadaniach raidowych bawić się w dziecięce kombinacje sportowe.
Okazało się, że nie znamy Rabki i nie mamy nic do gadania. Rabka „okazała się być urocza" i pełna wdzięku właśnie dla dorosłych, powitała nas terenami narciarskiemi pierwszej klasy i pozostawiła w nas wspomnienie radosne, a zarazem pełne trudów godziwych i uwieńczonych sukcesem. Raj dla dzieci okazał się także rajem dla dorosłych.
Miło było w Rabce i tak przyjemnie, że niektórym, wmawiającym w siebie widmo zmęczenia i urojenie choroby, nie chciało się nawet ruszać w góry. Pewna pani, opalona na stuprocentowo wysokogórską narciarkę, tłumaczyła nam zajadle, że rezygnuje w Rabce z wszelkich wycieczek, bo stłukła nogę i noga ta puchnie w... oczach. Dziwna to noga, która puchnie nie w kostce ani w kolanie, ale właśnie tak wysoko, że aż w oczach. Aleśmy byli w tej Rabce pobłażliwi i daliśmy jej żyć, jak chciała, bez wycieczki.
Dzień w Rabce rozpoczął się pod znakiem sanek, których wielkie mnóstwo oczekiwało nas przed dworcem. Pakowaliśmy się w nie bez pamięci, bezwstydnie ładując na nie i deski,
a marząc o co najszybszem wylądowaniu na śniadanie w pięknych salonach Domu Zdrojowego Rabki. Zapełniliśmy je szybko naszą masą stu pięćdziesięciu zgłodniałych ludzi i w parę minut zniweczyliśmy wszystko, co dźwigały suto zastawione stoły.
Sekcja Narciarska Ogniska Podhalan i właściciel Rabki, dr. Kaden, witali nas tak radośnie i gościnnie, jak gdybyśmy byli emanacją świata dziecięcego z całej Polski. Oglądaliśmy się wzajemnie z najpilniejszą uwagą przez parę minut, badając, czy aby nie mamy zołzy, rachitisu, ewentualnie skaz limfatycznych czy niedorozwoju fizycznego. Skonstatowaliśmy z absolutną pewnością, że nie dysponujemy najmniejszą zołzą, która mogłaby sprowadzić nam sympatje miejscowych specjalistów uzdrowiska Rabki. Poczem - doszliśmy już bez wątpliwości do wniosku, że to my sami jesteśmy przedmiotem sympatji i zainteresowania ze strony zarządu uzdrowiska bez względu na przypuszczalne zołzy i inne niedomogi.
Kiedyśmy jedli śniadanie - przez cały czas poważnie przemawiał do nas megafon, udzielając nam rad zapewne pożytecznych i wartościowych. Nie umiem tego ocenić. Nie słuchaliśmy tych rad, pewni siebie i naszych dżentelmeńskich przewodników, których dostarczono nam w obfitości i w najszerszej skali narciarskich przynęt.
Nasza ozdoba i okrasa, pierwsza grupa najdzielniejszych narciarzy raidowych, udała się w drogę na Turbacz, gdzie oczekiwały ich nowe laury szczytowe. Wycieczka nie była trudna, a Turbacz na ogół nie wymaga od swych zdobywców większej dozy bohaterskich wysiłków. Tym razem jednak - warunki atmosferyczne były ciężkie. Na trasie śnieg był miejscami kompletnie zlodowaciały, co utrudniało zarówno podejścia, jak i zjazdy. Pozatem - na bogato ośnieżonych terenach trasy Turbaczowej złośliwie leżała szreń. W dodatku nasi najdzielniejsi
wyszli nieco zbyt późno, a na domiar złego towarzyszył im w drodze ten sam przeklęty wiatr, który ciągnie za nami od początku, od samej Worochty.
Mimo tak rozliczne przeszkody - wszystko skończyło się szczęśliwie i bohaterowie Turbacza dołączyli do raidu późnym wieczorem bez szwanku i najmniejszego ubytku. Za to emocji było niemało, bo po zmroku wysłano po spóźniających się „najdzielniejszych" ekspedycję na pomoc, zaopatrzoną w piękne pochodnie smolne. Od razu rozświetlił się śnieg w kolorową gamę barw i Rabski raj stał się odrazu krajem zaczarowanym.
Lepsze mieli miny „Lubonie", grupa narciarzy mniej wprawnych, którzy udali się na zdobycie Wielkiego Lubonia. Najgorzej wyszła niezbyt liczna na szczęście, rodzina leniwców raidowych, która sankami odbyła drogę prześliczną do Zarytego i z powrotem przez Skomielną Białą, Krzyżową, Zbójecką i Chabówkę do Rabki. Zmarzli na chochołową tykę i nie zdążyli zachwycić się pięknem okolic Rabki.
Kurs narciarski pod niezmordowanem kierownictwem Rudolfa Bujaka używał bodaj najprzyjemniej. Wyruszyli kursowicze na wycieczkę niedaleką, która miała być dla nich
egzaminem zdobytych umiejętności. Spisali się zwycięsko. W terenie stosowali płużenie, chwilami nawet - łuki i pomyślnym wynikiem egzaminu zrzucili z siebie odjum ceprów,
przechodząc do przysięgłego klanu kandydatów narciarstwa.
Po trudach narciarskich poczęstowano nas nowym gatunkiem kąpieli. Tym razem dostała się nam kąpiel solankowo - jodowa, którą powitaliśmy z uznaniem, zadając po raz Bóg wie który w tym raidzie kłam tym wszystkim, którzy bez po jęcia rozprawiają o nagminnych brudasach obozowego życia.
Byliśmy w Rabce sensacją pierwszej klasy dla górali miejscowych, a górale byli pewną sensacją dla nas. Obie strony próbowały nabrać się i wziąć na kawał. Obie - przy dobrej
woli i zaciętych wysiłkach wyszły bez szwanku. Skończyło się na wzajemnych przyjaźniach, śpiewkach, tańcach góralskich i koncertowym humorze ceprów. - Być może, w pojedynkę idący ceper stałby się ofiarą góralskich nabieraczy. Ale było nas za dużo i odrazu bez wstępnych umów stworzyliśmy zwarty front ceperski, który w miarę potrzeby raz posuwał się tyraljerą, innym znowu razem otwierał zgodny ogień karabinów maszynowych.
Z Rabki widać już było ośnieżone i omglone szczyty Tatr, wiszących pełnym swoim urokiem nad Zakopanem. Byliśmy przecież na progu zimowej stolicy sportów w Polsce. Już nam łaskotał nozdrza szeroki oddech Podhala. Więc choć dobrze było w Rabce i choć pięknie się żyło przez te wszystkie dni raidu, choć wszędzie przyjmowano nas jak wysłańców najlepszej nowiny, to przecież narkotyk Zakopanego działał oszałamiająco i kusił nieodparcie.
Pociąg specjalny, czekający na uczestników kolejowego rajdu narciarskiego prowadzącego wzdłuż karpackiego pasma od Worochty po Zwardoń – NAC |
Wieczorem, kiedy skończyły się Turbaczowe przeprawy, jechaliśmy saniami po skrzypiący śniegu do naszego domu. Nasz dom - to nasz pociąg. Zawsze wiernie czeka na stacji i odpręża na swych wyściełanych ławach nasze górskie zmęczenie. Jedzie, lekko kołysząc i w tem kołysaniu nietylko nic nam nie przeszkadza, lecz wręcz stwarza nałóg jakiegoś łagodnego usypiającego ruchu. Co to będzie w Warszawie - bez tego kołysania?
Jedyny wieczór w Rabce, zwiastun Zakopanego, był mroźny i jasny. Śnieg skrzypiał pod saniami. Niebo było najmodniejszego koloru - granat nieba. Na niebieszczącym śniegu kładły się ciemne, wydłużone i fantastycznie poskręcane cienie drzew. Ustał przeklęty wiatr i zrobiła się cisza bezgrzeszna.
Ktoś westchnął: jakie piękne jest życie! Ze wszystkich sań, któremi jechaliśmy kuligiem, odkrzyknęły głowy potakującem kiwnięciem. Zaciągnęliśmy się zapachem tego zimowego
świata, jak wzruszeniem wdzięcznem i pogodnem.
K. Muszałówna
Kurjer Poranny marzec 1932 r.
III Zawody narciarskie w Rabce
W niedzielę 28 lutego 1932 r. odbyły się III zawody narciarskie zorganizowane przez Sekcję Narciarską Ogniska Związku Podhalan, przy doskonałych warunkach śnieżnych i licznie zebranej publiczności.
Wyniki zawodów następujące : Bieg zjazdowy juniorów 4 km z Maciejówki :
1) Klempka Władysław Rabka 13,12
2) Niżnik Stanisław Chabówka 13,55
3) Palarczyk Władysław Rabka 13,56
Bieg pań na trasie 3 km.
1) Stebnicka Helena 13,53
2) Landwirth Marja 14:18
3) Różanka Wanda 14:21.
Bieg dzieci od lat 8 do 12 na trasie 1 km
1) Zubrzycki Mieczysław Mirosław STS Gimn. 5,18,
2) Szeranc Jerzy STS Gimn. 5,49
3) Paczkowski Jan Rabka 5,56.
Bieg dzieci od lat 5 do 8
1) Sowiński Stanisław
2) Kummer Antoni
3) Sowińska Ewa
Po południu odbył się konkurs skoków otwartych na skoczni SNOZP. na Grzebieniu przy udziale skoczków zakopiańskich SNTS Wisła, z następującymi wynikami:
1) Stojda Włodzimierz nota 320 za skoki 34, 35, 38 m
2) Chramiec Józef nota .405 skoki 31, 34, 37 m
3) Zalotyński Władys ław nota 297 za skoki 33, 31, 35 m
Publiczności zebrało się na skokach około 2000, organizacja zawodów sprawna, spoczywała w rękach Sekcji Narciarskiej OZP. Przy skokach sędziował inż. Romuald Kulig
Gaz. Podh. marzec 1932 r.
Konkurs skoków w Rabce
Staraniem Sekcji Narciarskiej Ogniska Związku Podhalan w Rabce odbył się tu III konkurs skoków narciarskich na skoczni na „Grzebieniu” w niedzielę dnia 13 marca.
W konkursie wzięli udział najwybitniejsi zawodnicy z wicemistrzem Polski Izydorem Łuszczkiem na czele.
Izydor Łuszczek podczas skoku w rabczańskim konkursie otwartym skoków narciarskich |
Przy pięknej słonecznej pogodzie i idealnych warunkach śnieżnych zebrała się licznie publiczność z Rabki i okolicy. Zawodnicy wykazali na skokach doskonały styl i piękne efekty długościowe.
Skoki dały następujące wyniki:
1) Łuszczek Izydor SNTS Wisła Zakopane nota 140,6 za skoki 38, 43 m
2) Serafin Roman ON Sokół Zakopane nota 139,9 za skoki 40, 36 m
3) Gut Stanisław ON Sokół Zakopane nota 128,9 za skoki 34, 35 m
4) Zalotyński Władysław SNTS Wisła nota 126,8 za skoki 33, 33 m
5) Kolesar Piotr SNTS Wisła nota 105, za skoki 30, 42.
6) Lorek Eugenjusz SNPTT Zakopane nota 91,7 za skoki 33, 35 m
7) Dawidek Jan SNPTT Zakopane nota 57 za skoki 37+, 38+ m
Dotychczasowy rekord skoczni 38 m został pobity poza konkursem przez Izydora Łuszczka SNTS Wisła Zakopane z wynikiem 46 m. Organizacja skoków wzorowa. Sędziowali pp. Inż. Kulig Romuald, Łysek Mieczysław.
Prezes : Bala Władysław Prof.
Kierownik Imprez: Borkowski Stanisław
Gaz. Podh. marzec 1932 r.
Zawody narciarskie w Rabce
Dnia 28 marca w poniedziałek Wielkanocny odbyły się przy wspaniałej pogodzie i dużem zainteresowaniu publiczności wiosenne zawody narciarskie, urządzone przez Sekcję Narciarską Ogniska Zw. Podhala w Rabce.
W biegu na trasie 12 km. zdobył:
I miejsce Żytkowicz Władysław SNPTT Zakopane, czas 50 minut 7 sek.
II Bala Józef' SNOZP Rabka, czas 55 minut 21 sek.
III Luberda Władysław SNOZP Rabka, czas 56 min. 13 sek.
IV Wojdyła Franciszek Rokiciny
V Dziursz Franciszek Rokiciny
VI Niżnik Stanisław Chabówka
VII Czyszczoń Karol Chabówka
VIII Palarczyk Władysław SNOZP. Rabka.
W biegu dzieci na trasie 1 km. od lat 8 do 12:
I Jałko Jurek Rabka
II Klempka Bronisław Rabka
III Kummer Stefan Rabka.
W biegu dzieci od lat 5 do 8 na trasie ½ km:
I miejsce Kummer Antoni Rabka
II Sowińska Ewa Rabka
III Jaworska Danuta Rabka
Trasa biegu 12 km wskutek odwilży dosyć trudna, mimo tego czasy uzyskane przez zawodników są bardzo dobre. Organizacja zawodów sprawna. Śniegu na ogół w Rabce dużo.
sekr.: Czyszczoń.
prezes: Bala.
Gaz. Podh. kwiecień 1932 r.
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz