piątek, 24 grudnia 2021

Z dziejów zwyczajów wigilijnych

W tak uroczystym dniu Wigilijnym, Zespół Historii Rabki składa wszystkim czytelnikom oraz znajomym i sympatykom życzenia zdrowia, radości, miłego rodzinnego i spokojnego spędzania tego świątecznego czasu, oraz aby szczerze i jak najradośniej rozbrzmiała strofa starej kolędy „Bóg się rodzi, moc truchleje”, a w Nowym, 2022 Roku, żeby wszelka pomyślność stała się udziałem nas wszystkich.



Przed nami kolejne święta Bożego Narodzenia. Święta wesołe i szczęśliwe. Każdy stara się zapomnieć choć na chwilę o zmartwieniach i trudach dnia codziennego, a skryte w duszy postanowienia bycia lepszym sprawiają, że zaczynamy z otuchą i nadzieją spoglądać w przyszłość, na twarzach pojawia się uśmiech i życzliwość.

Święta. Zapach świeżej choiny, żarzące się lampki, barwne błyski baniek, świecidełek, pogwar pospiechu, smakowite zapachy z kuchni – wszystko to sprawia, iż mimowolnie, wracamy myślami do dzieciństwa, do dawnych czasów i starych tradycji. A jakie one były?

Miesięcznik Kolejowe Przysposobienie Wojskowe nr.1 ze stycznia 1934 roku, przybliży nam niektóre z nich. (Zachowana oryginalna pisownia.)

Z dziejów zwyczajów wigilijnych


Istnieje ogólnie rozpowszechniony w Polsce pogląd, że popularna w kraju naszym choinka wigilijna – to prastary zwyczaj ludowy, który przejęliśmy od Czechów wraz z wprowadzeniem u nas chrześcijaństwa.

Pogląd ten jest zupełnie mylny.

Od najdawniejszych czasów ozdobą stołów wigilijnych w Europie był żłobek, u nas ze staropolska jasełkami zwany. Rzec można z całą ścisłością, że zwyczaj ten jest pochodzenia włoskiego, a rozpowszechnił się w Europie dopiero od śmierci świętego Franciszka z Asyżu. Początkowo żłobki były (pod wpływem swego wielkiego twórcy) ascetycznie proste i skromne, lecz potem z biegiem stuleci, żłobki stają się ozdobne, pięknie rzeźbione, malowane i wyściełane świeżem sianem.

Ze słonecznej Italji tradycja żłobkowa przedostaje się do Francji, skąd dwory książęce niemieckie przenoszą ją do Niemiec. Żłobek szybko przenikł do najszerszych warstw ludowych, mieszczan i chłopów. W wieku XIII, już po najazdach tatarskich na ziemie polskie, zwyczaj ten przedostaje się do Polski i Czech.

Dopiero na naszych ziemiach żłobek ulega przeobrażeniu i przechodzi w formę niezwykle bogatą i artystyczną, jako szopka jasełkowa, będąca przez długie wieki, a nawet po dziś dzień formą literacką o dużej żywotności i przystosowywaną do zdarzeń aktualnych, zarówno politycznych jak i ogólnych. W Polsce Jagiellonów dostaje się szopka w ręce żaków krakowskich (młodych studentów), im to zawdzięczając swoje niebywałe bogactwo barw, melodyj i tekstów literackich, któremi przez stulecia całe bawiły się w Polsce wszystkie sfery społeczne, od „królewiąt ukraińskich”, aż po szarego chłopka mazowieckiego …

Te zatem dwa elementy tradycji: żłobek i szopka jasełkowa, były w naszym kraju przez długie stulecia jedyną ozdobą wieczoru wigilijnego.



W pierwszej połowie XVIII stulecia w katolickiej Bawarji, gdzieś w lesistych okolicach gór Harzu, narodził się nowy zwyczaj ludowy – choinka wigilijna. Rzecz zrozumiała, że tradycja choinki nie mogła powstać gdzieindziej, niż w północnej lub wschodniej Europie, gdyż tylko tu jest obfitość lasów świerkowych. Drzewko wigilijne rozprzestrzenia się w całych Niemczech. Szybko również przenika do Angji. Francji, Belgji i Hiszpanji, a ku końcowi XVIII wieku – do Polski, Czech i krajów wschodniej Europy.

Do Polski choinka wigilijna przywędrowała już po ostatnim rozbiorze Rzeczypospolitej. Po roku 1794, gdy większość ziem ówczesnej Rzplitej zagarnęły Prusy, do stolicy nieistniejącego już państwa wkroczyły wojska pruskie, a w ślad za niemi z zachodnich prowincyj pruskich przybywały tłumy kolonistów i rzemieślników z rodzinami.

Ludność polska, choć niechętna obcym przybyszom naśladowała ich nowe zwyczaje, zabawy, tańce i stroje. Z tej to epoki datują się u nas tańce: sztajer i walc i w tej też epoce po raz pierwszy pojawia się na ziemiach polskich choinka wigilijna, początkowo nawet nie mająca nazwy polskiej, a tylko zaczerpniętą z niemieckiej. Mianowicie mówiono wówczas kryzban albo chrysban, co jest dźwiękowem spolszczeniem niemieckiego Christbaum – drzewko chrystusowe.

Jeszcze równe sto lat temu było u nas wyczucie tej niedawności choinki wigilijnej, skoro tak pracowity zbieracz obyczajowości staropolskiej jak Łukasz Gołębiowski, pisze w roku 1830, w dziełku swem („Lud polski – jego zwyczaje, zabobony”) – „… przyjęty od Prusaków jest zwyczaj w Warszawie upominkiem dla dzieci na wilią: sosenka z orzechami włoskiemi złocistemi, cukierkami, jabłuszkami i mnóstwem świeczek lub kawałków stoczka kolorowego. Czasem pomiędzy gęstwiną wyrobiona szopka i w niej Narodzenie Pańskie, czyli z wosku starannie wyrobione dziecię w żłobku leżące, patrząca nań czule N.M. Panna i św. Józef. Chuchają na dziecinę wół i osioł, przybiegają pasterze, ulatują anioły, a wszystko, jak najbogaciej oświecone”.

W owych czasach drzewko wigilijne przystrajano (mierząc dzisiejszą miarką) bardzo ubogo. Świece i świeczki były wówczas jeszcze bardzo drogie, a co za tym idzie, dostępne były jedynie ludziom zamożnym i tylko tak rozumieć należy słowa Gołębiowskiego: „… sosenka z orzechami złocistemi i mnóstwem świeczek …”. Ubożsi radzili sobie w ten sposób, że strugali smolne łuczywka i szczapki te umocowywali w glinianych „dziadkach”. Było przytem więcej dymu niż radości. Jeśli chodzi o różne świecidełka i ozdoby szklane, to są one, jak wiemy, przeważnie wytworem przemysłu metalowego i hutniczo – szklanego, a więc też jeszcze nie istniały w owych latach. Zamiast tego, w dworkach szlacheckich i chatach wieśniaczych pieczono słodkie pierniki, którym nadawano komiczno – groteskową formę, poza tem zaś choinkę ozdabiała masa wycinanek z kolorowego papieru (po staropolsku „wystrzygankami” zwanych).


Zwyczaj urządzania choinki wigilijnej, choć jest obcego pochodzenia, tak rozpowszechnił się i przyjął w Polsce, że należy dziś do tradycyj nam najbliższych i najdroższych.

Artykuł opracował i nadesłał Józef Szlaga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz