niedziela, 15 grudnia 2013

Partyzanci radzieccy w Gorcach - cz. 2

Na omawianym obszarze współpracę podejmował IV batalion kpt. Juliana Zapały ps. “Lampart”. Współdziałanie bojowe miało miejsce w bitwie pod Ochotnicą (18-21 października 1944 r.), po której Rosjanie udzielili schronienia oddziałom Armii Krajowej w swojej bazie[25]. Ponadto dokonano razem kilku akcji na posterunki policji, żandarmerii i straży granicznej (między innymi zrobiono zasadzkę na pododdział straży granicznej w Łomnicy[26], czy wypad aprowizacyjny na majątek w Falsztynie pod Niedzicą)[27]

Kpt. Julian Zapała ''Lampart''


Żołnierze oddziałów radzieckich. Od lewej: radiotelegrafistka oddziału majora
"Biełowa" Sasza, Afanasij Gładilin i radiotelegrafistka z oddziału "Tani" - Nina.
Zdjęcie z 1945 roku.
W rejon Gorców dotarły też inne oddziały radzieckie, które podjęły ścisłą współpracę ze zgrupowaniem Zołotara. W pierwszej połowie października 1944 roku, przybył trzydziestoosobowy oddział kpt. Ludmiły Grordijenko ps. “Tania” oraz dziewięćdziesięcioosobowa grupa wywiadowcza 1 Frontu Ukraińskiego “Wietier” mjr Afanasija Gładilina ps. “Grisza” przekształcona z czasem w oddział im. Aleksandra Newskiego[28]. Niewielki epizod mieli partyzanci Piotra Tichonowa, którzy przybyli na te tereny w lipcu 1944 roku, lecz w sierpniu otrzymali rozkaz skierowania się do Czech w rejon Morawskiej Ostrawy, gdzie w maju 1945 roku połączyli się z frontowymi oddziałami radzieckimi[29].


Końcem sierpnia 1944 roku, przybyły resztki sił zgrupowania sowieckiego, rozbitego latem 1944 roku pod Krzeszowicami: grupa desantowa Nikołaja Kazina ps. “Kalinowski” oraz oddział kpt. Waleriana Burzi ps. “Jefremow”, który następnie skierował się w rejon Babiej Góry, gdzie działał do października 1944 roku. Połową września 1944 roku przez front przedarły się dwa oddziały rajdowe, stanowiące forpocztę swoich macierzystych zgrupowań. Pierwszym dowodził kpt. Władimira Macniewa ps. “Potiomkin” (oddział im. Nikołaja Szczorsa”)[30], a drugim mjr Andriej Bielawcew ps. “Dowgalow” (oddział “Wybuch”)[31]. W październiku przeszły one na Słowację, aby w grudniu powrócić do Polski, zakładając bazę w Dolinie Kościeliskiej w Tatrach[32]. W rejon Kamienicy z terenów Słowacji, przybył końcem 1944 roku oddział mjr “Biełowa” - Anatolija Kowalenki[33]

Władimir Macniew - kapitan "Potiomkin",
dowódca brygady im. N. Szczorsa.
Zdjęcie z 1945 roku.

Informacje z terenów zajętych przez Rosjan Podokręgu Rzeszowskiego Armii Krajowej, co dwa tygodnie były wysyłane do dowództwa Okręgu Krakowskiego Armii Krajowej, a stąd ich odpisy trafiały do dowództwa Okręgu Śląskiego[34]. Dlatego w drugiej połowie listopada 1944 roku, kontakty pomiędzy wchodzącymi w skład grupy operacyjnej “Śląsk Cieszynski” oddziałami AK (w tym także 1 Pułku Strzelców Podhalańskich) a oddziałami sowieckimi uległy ochłodzeniu. Wyrażało się to odejściem od dotychczasowej współpracy i głębszym zakonspirowaniem oddziałów partyzanckich przed Sowietami[35]. Generał Bruno Olbrycht ps. "Olza" wydał rozkaz: Z terenów zajętych przez bolszewików mam pewne dane, że władze bolszewickie wydały dyspozycje bezwzględnego tępienia członków AK, co też systematycznie uskuteczniają (…). Rozkazuję pod osobistą odpowiedzialnością wszystkich szczebli przerwać wszelki kontakt z oddziałami bolsz[ewickimi] wstrzymać wspólne akcje z nimi, zakonspirować się całkowicie[36]. Zostało to powtórzone w rozkazie “Borowego” z 17 listopada 1944 roku, w którym zabroniono wszelkich kontaktów z partyzantami sowieckimi i udzielania im jakichkolwiek informacji[37].

Ochotnica Dolna, wrzesień 1944 r. Kompania honorowa złożona
z partyzantów IV batalionu 1 Pułku Strzelców Podhalańskich (w hełmach)
i partyzantów radzieckich z ugrupowania płka Zołotara (z odkrytymi głowami)
na pogrzebie poległego w akcji bojowej na Luboniu żołnierza Armii Krajowej,
górala Krystyniaka.

Na pogorszenie relacji miały wpływ wydarzenia zapoczątkowane 22 grudnia 1944 roku, w Ochotnicy Dolnej. Oddział rosyjski zaatakował Niemców przybyłych do wsi, zabijając dwóch z nich. Po wykonanej akcji, nie pozostawił żadnych sił dla ochrony ludności przed ewentualnym odwetem.

Akcja pacyfikacyjna.

Wieczorem tego samego dnia przybyły oddział niemiecki, spalił 13 gospodarstw zabijając 9 i raniąc 11 osób. Następnego dnia skierowana do Ochotnicy karna ekspedycja w ciągu dwóch godzin spaliła 31 zabudowań i zamordowała 53 osoby[38].

Zamordowani w trakcie niemieckiej karnej ekspedycji mieszkańcy
Ochotnicy Dolnej, 24 grudnia 1944 roku.


Wydarzenie to przeszło do historii jako „krwawa wigilia”. Od tego czasu ludność cywilna była wrogo nastawiona do Rosjan. 

Ruiny domu i młyna Stanisława Brzeźnego,
spalonego podczas „Krwawej wigilii” w Ochotnicy Dolnej.
Źródło: http://skansen-studzionki.pl/?p=104

Co prawda w okresie późniejszym dochodziło do współpracy (17-28 stycznia 1945 roku serie ataków na niemieckie kolumny wojskowe na szosie Nowy Sącz-Krościenko[39]), jednakże koniec roku 1944 oznaczał zerwanie kontaktów Armii Krajowej z sowieckimi jednostkami dywersyjnymi na tym obszarze. 

Jak podawał raport kontrwywiadu Inspektoratu za okres 15-30 grudnia 1944 roku, oddziały bolszewickie coraz wyraźniej okazywały wrogi stosunek do Armii Krajowej, w zetknięciu z polskimi patrolami padały groźby pod adresem Polaków, w szczególności partyzantów i członków Armii Krajowej. Zdarzały się nawet starcia zbrojne. Przykładem może być wydarzenie z 13 grudnia 1944 roku, gdzie na samochód, którym wracał z odprawy w Komendzie Okręgu dowódca 1 Pułku Strzelców Podhalańskich Adam Stabrawa ps. „Borowy” wraz z członkami swego sztabu, Rosjanie przygotowali zasadzkę pod Gruszowcem. W wyniku ostrzału czterech pasażerów zginęło (między innymi Naczelnik Wydziału Administracji Okręgowej Delegatury Rządu w Krakowie Adolf Łukowiecki ps. “Borsa”) a dwóch zostało rannych (między innymi “Borowy”). Pułk poprosił o przeprowadzenie dochodzenia i ukaranie winnych - nie uzyskał odpowiedzi[40].

Adam Stabrawa ps. "Borowy"

Rosjanie podejmowali starania zainstalowania swoich wywiadowców w obozie kpt. „Lamparta". W tym celu werbowali młodych chłopców, odpowiednio uzbrajając i obiecując znaczne sumy pieniężne w dolarach i złocie. Plan się nie powiódł, pozyskane osoby nie chciały współpracować bez wiedzy i zgody „Lamparta”[41].

Żołnierze IV batalionu 1 Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej
kpt. "Lamparta" na ołtarzu po mszy polowej odprawionej
24 września 1944 roku.

Podkomendny kpt. „Lamparta” wspomina, że stosunek do partyzantów radzieckich był: raczej ostrożny, nawiązywane były kontakty nawet wspólne akcje, ale była to raczej iluzoryczna przyjaźń. Wiadome było, że oprócz działań zbrojnych Rosjanie prowadzą akcję wywiadowczą[42].

Nasilenie działań bojowych partyzantów radzieckich nastąpiło na przełomie 1944 i 1945 roku. Miały one ścisły związek z operacjami regularnych oddziałów - głównie 60. Armii z 1 Frontu Ukraińskiego, 38. Armii i 1. Armii gwardii z 4 Frontu Ukraińskiego. Obiektem ataku były przede wszystkim linie komunikacyjne; na których organizowano zasadzki na wycofujących się Niemców[43].

Partyzanci zimą na Podhalu.

Końcem 1944 roku zgrupowanie partyzanckie mjr Zołotara oraz oddziały wywiadowcze kpt. “Tani” oraz mjr “Griszy” opuściły Gorce, przenosząc się do wsi Obidza w Beskidzie Sądeckim. Był to manewr wymuszony, spowodowany wzmożoną aktywnością niemieckiej ekspedycji karnej wymierzonej w te grupy[44]. Znacznie ograniczyło to ich mobilność, gdyż tuż po przybyciu na miejsce, okazało się, że drogę powrotu w Gorce odcięły im frontowe oddziały Wermachtu, wycofujące się szosą biegnącą wzdłuż Dunajca[45]. Zaistniała sytuacja zdaniem “Borowego” uratowała 1 Pułk Strzelców Podhalańskich, który w wypadku wkroczenia armii sowieckiej, nie byłby w stanie obronić się przed zlikwidowaniem w wypadku odmowy współpracy z Rosjanami. Dnia 21 stycznia 1945 r. po ukryciu całego uzbrojenia, rozwiązał oddziały leśne, tak że Zołotar po przybyciu w rejon bazy pułku - nie zastał nikogo[46].

Na Prehybie. Od lewej stoją: Afanasij Gładilin, Iwan Zołotar
i Ludomiła Gordijenko "Tania". Zdjęcie z 1945 roku.

Po zajęciu tych terenów przez Armię Czerwoną (28 stycznia 1945 roku - 4 Front Ukraiński), informacje zbierane przez oddziały wywiadowcze, ułatwiły wyłapanie polskich partyzantów opowiadających się za Rządem Polskim na Emigracji. Wielu zostało wywiezionych na Syberię, gdzie zginęło. Inni będąc “przestępcami politycznymi” mieli dwie możliwości: ucieczka za granicę lub powrót do lasu i podjęcie walki z nowym wrogiem, w przeciwnym wypadku ujęci przez UB otrzymywali wieloletnie wyroki[47]

Rozkaz wyższego dowództwa polecał partyzantów w wieku mobilizacyjnym przekazać jednostką frontowym, natomiast kadra oficerska miała udać się do Moskwy. Do rozformowania doszło 1 lutego 1945 roku w Kamienicy. Do 1 Armii Gwardyjskiej 4 Frontu Ukraińskiego mjr Iwan Zołotar przekazał 350 partyzantów[48].

Iwan Zołotar ps. "Artur"

Przedstawienie całokształtu zbrojnej działalności radzieckich partyzantów w regionie, jest rzeczą niezwykle trudną. W literaturze PRL jak i wspomnieniach Zołotara można spotkać przesadzone liczby, mówiące o nieprawdopodobnej liczebności samego zgrupowania (mowa nawet o 700 podkomendnych, w rzeczywistości mogło być ich około 400), jak i ogromie strat zadanych nieprzyjacielowi. 

Szacuje się, że stoczono 36 większych walk w Gorcach i Beskidzie. Rozbito posterunki w Czorsztynie, Harklowej, Jabłonce, Jazowsku, Nawojowej, Klikuszowej i Knurowie. Liczne zasadzki odbywały się na trasach: Nowy Sącz - Limanowa, Nowy Sącz - Krościenko, Krościenko - Nowy Targ, Nowy Targ - Rabka i Rabka - Limanowa. Przypuszczalnie straty wroga to: 2000 zabitych i rannych oraz 244 wziętych do niewoli. Rosjanie przyznają się do 18 zabitych, 5 zaginionych i 27 rannych[49]. Zweryfikowanie przytoczonych, zapewne znacznie zawyżonych danych liczbowych, wymaga dalszych szczegółowych badań.

Michał Bala

Przypisy:
[25] A ZHPN UJ, Zesp. IV batalionu 1 psp AK, t. 1, k. 135. Dziennik Wydarzeń IV batalionu 1 psp AK z 20.10. 1944 r.
[26] M. Korkuć, Zostańcie wierni tylko Polsce…, dz. cyt., s. 65.
[27] M. Jasiek, Działania partyzanckie na terenach górskich polski południowo-wschodniej 1942-1945 część II., „Wojskowy Przegląd Historyczny”, nr 1/1996, s. 35.
[28] J. Tobiasz, Na tyłach wroga. Obywatele radzieccy w ruchu oporu na ziemiach polskich 1941-1945, Warszawa 1972, s. 274; I. Paczyńska, dz. cyt., s. 178.
[29] J. Andrusikiewicz, dz. cyt., s.1-3.
[30] M. Korkuć, Józef Kuraś „Ogień„…, dz. cyt., s. 241.
[31] J. Bieniek, Z dziejów ruchu oporu ziemi sądeckiej …,dz. cyt., s. 188.
[32] M. Korkuć, Józef Kuraś „Ogień„…, dz. cyt., s. 242.
[33] I. Zołotar, Wspomnienie…, dz. cyt., s. 241; Tenże, Przyjaźń …, dz. cyt., s. 388.
[34] M. Korkuć, Zostańcie wierni tylko Polsce…, dz. cyt., s. 67.
[35] Tenże; Józef Kuraś „Ogień„…, dz. cyt., s. 244.
[36] Tenże; A ZHPN UJ, Zesp. IV batalionu 1 psp AK, t. 1, k. 119. Rozkaz gen. Brunona Olbrychta „Olzy” z drugiej połowy listopada 1944 r. [b.d.], odpis w zbiorach autora.
[37] G. Mazur, W. Rojek, M. Zgórniak, dz. cyt. s. 305.
[38] A ZHPN UJ, Zesp. IV batalionu 1 psp AK, t. 1, k. 133., Dziennik Wydarzeń IV batalionu 1 psp AK z 22/23.12.1944 r.
[39] M. Jasiek, dz. cyt. s. 37.
[40] M. Korkuć, Zostańcie wierni tylko Polsce…, dz. cyt., s. 68.
[41] A ZHPN UJ, Zesp. IV batalionu 1 psp AK, t. 1, k. 1., Sprawozdania z prac propagandowych z października 1945 r.
[42] Relacja Józefa Kmiecika ps. „Góral”, „Zjawa” z 15.08.2012 r., ze zbiorów autora.
[43] M. Jasiek, dz. cyt., s. 36.
[44] I. Zołotar, Przyjaźń…, dz. cyt., s. 350-352.
[45] D. Golik, „Alosza” …, dz. cyt. s. 45-49.
[46] M. Korkuć, Zostańcie wierni tylko Polsce…, dz. cyt., s. 68.
[47] J. Hampel, J. Mydlarz, Ziemia Jordanowska w latach wojny i okupacji 1939-1945, Jordanów 2004, s. 114; Relacja Józefa Uznańskiego z 2008 r., ze zbiorów Edwarda Maciejczyka., Relacja Stanisława Pitka z 10.01.2009 r., ze zbiorów autora.
[48] I. Paczyńska, dz. cyt. s. 180.
[49] J. Bieniek, Z dziejów ruchu oporu ziemi sądeckiej…, dz. cyt., s. 188; G. Mazur, W. Rojek, M. Zgórniak, dz. cyt. s. 302; I. Paczyńska, dz. cyt. s. 182.

1 komentarz:

  1. A co wiadomo o partyzantach AK którzy w biały dzień weszli do Restauracji (koło Starego Kościoła w Rabce )z bronią i zaatakowali będących tam 2 podporuczników KBW co przyjechali na urlop i konsumowali posiłek. Jednego postrzelono śmiertelnie (relacja proboszcza wtedy w Rabce -- wezwano mnie do rannego, chłopak wyspowiadał się ,,na koniec powiedział.. ja możne i jestem draniem nosząc ten mundur, ale ginę z rąk jeszcze większego drania... drugiego wzięli i kazali mu się rozebrać..Mundury wykorzystywali AK do dywersyjnych działań napadania na ludność i zabieranie żywności oraz kosztowności, bydła, koni. -relacja człowieka który znal tych ludzi a w czasie wojny pomagał partyzantom.. wyprowadzono pod Luboń tego oficera i w dole zastrzelono.. Kiedy "Ogień dowiedział się o tym po krótkim sądzie nad tymi partyzantami --kazał ich rozstrzelać. Uzasadnił że taki napad to bandytyzm, gdyby zabili tych oficerów w otwartej walce to byliby bohaterami a mordując w restauracji i w dole pod Luboniem są zwykłymi mordercami. Te dramaty walki powojennej uchodzą i uszły bo ludzie już nie żyją a nikt z nimi nie chciał rozmawiać. Tak samo są przeinaczane wypowiedzi świadków naocznych tego co działo się w Rabce w czasie wojny. Nieprawdziwe fakty są pisane jako prawda niby potwierdzana przez świadków. Świadkowie po przeczytaniu książki byli oburzeni, ale wpływu na sprostowanie już nie mają,,nie żyją.. Jak można fałszować historię podrasowywać fakty..dla efektu ..komu i czemu ma to służyć .

    OdpowiedzUsuń