Z okazji Świąt Wielkanocnych, pragniemy złożyć najserdeczniejsze życzenia dla naszych Czytelników.
Niech te Święta przyniosą Wam radość i spokój
Życzymy Wam pięknych chwil w gronie rodziny i bliskich oraz wesołego świętowania!
----------------------------------
Przewidziane w sezonie zimowym imprezy sportowe
W styczniu 1937
2 — 3-go Dni narciarskie Rabki (SN Ogn. Zw. Podh.) Rabka
8 — go Konkurs skoków młodzieży (SN Ogn. Zw. Podh.) Rabka.
16 — 17-go Mistrzostwa V Okręgu PZN (V Okręg PZN).
19 — 23-go Raid narciarski o Odznakę Górską (SN Ogn. Zw. Podh.).
22 — 23 Marsz strzelecki I Brygady Legionów Chabówka – Limanowa – Nowy Sącz (PZN)
24 — go Bieg zjazdowy Turbacz-Rabka (SN Ogniska Zw. Podh.).
27 — 28-go Zawody narciarskie o puchar Ameryki Północnej (SN Ognisko Zw. Podh.).
W lutym 1937
6 — 7-go Związkowe Sokole zawody narciarskie (ON Sokół, Kraków ).
7 — go Zawody o Odznakę Sprawności (ON Sokół, Kraków ).
14 — go Bieg zjazdowy z W. Lubonia (SN Ogn. Zw. Podh.).
21 — go Bieg zjazdowy Turbacz-Rabka (TTN, Kraków ).
28 — go Zawody narciarskie młodzieży (SN Ogn. Zw. Podh.).
W marcu 1937
6 — 7-go Zawody narciarskie (SN Zw. Prac. Skarb., Warszawa).
7 — go Slalom (Ognisko Zw. Podh. Rabka).
14 — go Cyfra bieg zjazdowy z Turbacza (Ognisko Zw. Podh. Rabka).
W grudniu 1937
27 — go Zawody o odznakę za sprawność dla wszystkich kategorii
31 — go Wyścigi kumoterek wraz z kuligiem podhalańskim o charakterze regionalnym
Informacyjny Kalendarz Narciarski 1936/37
Zawieszona przed dwoma laty przez władze związkowe (z powodu błędów w budowie) skocznia na Grzebieniu w Rabce, została w okresie sprawozdawczym ostatecznie poprawiona i wykończona. Skocznia ta okazała się zasadniczo łatwa, wymaga jednak starannego przygotowania zarówno dla treningów, jak też dla konkursów. Delegowany przez KS skoczek uzyskiwał na tej skoczni (w normalnych warunkach śnieżnych i atmosferycznych) długości skoków 40 do 45 metrów. W wyniku przeprowadzonych prób, skocznia ta została zatwierdzona przez Polski Związek Narciarski, uzyskując tym samym licencję. (…)
Skocznia na Grzebieniu po wielokrotnych poprawkach uzyskała certyfikat Polskiego Związku Narciarskiego. |
Ewidencja skoczni narciarskich prowadzona przez PZN wykazuje pod koniec okresu sprawozdawczego następujące obiekty: 1) skocznia na Krokwi w Zakopanem, 2) skocznia na Krzyżowej Górze w Krynicy, 3) skocznia w Dolinie Łabajowej w Głębcach, 4) skocznia w Rozłuczu, 5) skocznia na Rebrowaczu w Worochcie, 6) skocznia na Skalitem w Szczyrku, 7) skocznia pod szczytem Baraniej Góry u źródeł Wisły, 8) skocznia na Szyndzielni, 9) skocznia w Zwardoniu,10) skocznia w Skoczowie, 11) skocznia w Istebnej, 12) skocznia w Jordanowie, 13) skocznia na Grzebieniu w Rabce, 14) skocznia w Rabie Wyżnej, 15) skocznia w Poroninie, 16) skocznia w Nowym Targu, 17) skocznia w Szczawnicy, 18) skocznia ćwiczebna w Krynicy, 19) skocznia w Iwoniczu, 20) skocznia w Sławsku, 21) skocznia w Brzuchowicach, 22) skocznia w Łucku, 23) skocznia w Krzemieńcu, 24) skocznia w Wilnie. 25) skocznia w Orowie. Przy końcu okresu sprawozdawczego – stan niektórych z powyższych skoczni wymagał już remontu i przeróbek. (…).
Sprawozdanie Komitetu PZN ds. skoczni narciarskich za 1935 – 1937
Ochotnicze ośrodki narciarskie Zw. W.K.S.
W Rabce zostaje zorganizowany przez V Okręgowy Związek W[ojskowych] K[lubów] S[portowych], ośrodek narciarski dla oficerów z następującymi turnusami: I – od 4 do 16 I, II – od 18 do 30 I, III – od 1 do 13 II, IV – od 15 do 27 II.
Zakwaterowanie w komfortowym pensjonacie „Bristol” na Bani [późniejszy budynek „Matusia”, obecnie sióstr zgromadzenia Nazaretanek – J.Sz]. Koszt dziennego utrzymania 4,50 zł. Zgłoszenia należy przysyłać o ile możności na 5 dni przed rozpoczęciem turnusu – od dnia 31 XII 36 r. do zarządu WKS V Okr. Kraków, ul. Rakowicka 29-31 – po tym terminie do komendanta ośrodka narciarskiego w Rabce, pensjonat „Bristol”. (…).
Polska Zbrojna grudzień 1936 r.
Narciarze – akademicy obozują w Rabce
Sekcja narciarska krakowskiego AZS-u organizuje w dniach 10 – 20 stycznia w Rabce treningowy obóz, na którym zebrana zostanie drużyna polska na akademickie mistrzostwa Polski, wyznaczone na 21 – 24 stycznia w Krynicy.
Na obozie czynni będą dwaj trenerzy, a mianowicie: Austriak Knobloch i Bronisław Czech.
Kurier Warszawski grudzień 1936 r.
Zawody narciarskie w Rabce
Staraniem Ogniska Zw. Podhalan odbędą się w dniach 2 i 3 stycznia zawody narciarskie o puchar Rabki
Puchar ufundowany przez miejscową gminę, znajduje się obecnie w posiadaniu PTT Zakopane, dwukrotnie zdobyty przez Stanisława Marusarza.
W ramach programu odbędą się zawody: 8 km dla pań i juniorów, 16 km – bieg otwarty i złożony, oraz konkurs skoków na Grzebieniu. Przewidziany jest start najlepszych zawodników zakopiańskich.
Warszawski Dziennik Narodowy grudzień 1936 r.
Sukcesy narciarzy KSM w mistrzostwach Rabki
W Rabce rozpoczęły się zawody o puchar Zarządu Gminnego Rabka, przy udziale zawodników zakopiańskiego SNPTT, KS Podhale Nowy Targ, oraz miejscowych klubów KSM oraz SNOZP Rabka.
Wielką sensację w tych zawodach wywołały wspaniałe sukcesy, osiągnięte przez poszczególnych zawodników K[atolickiego] S[towarzyszenia] M[łodzieży], zwłaszcza przez Kondysa Stefana, który w biegu otwartym na 16 km zajął zaszczytne drugie miejsce za znanym reprezentacyjnym narciarzem Polski, Skupieniem Stanisławem SNPTT Zakopane.
Bieg złożony na 16 km wygrał:
1) Dawidek Jan w czasie 1,14,12,5 sek.,
2) Pęksa Andrzej 1.15.12.5 sek.
Obaj z SNPTT Zakopane.
Skupień Stanisław - zwycięzca biegu otwartego na 16 km, w zawodach o puchar Zarządu Gminnego w Rabce. |
Bieg otwarty na 16 km:
1) Skupień Stanisław SNPTT Zakopane, w czasie 1.16.10.0 godz.
2) Kondys Stefan KSM Rabka, 1.16.32.5 godz.
3) Bala Józef SNOZP Rabka 1.17.32.5 godz.
4) Głąbiński Stanisław SNKS Podhale Nowy Targ 1.20.17.0 godz.
5) Topór Franciszek SNOZP Rabka 1.23.29.5 godz.
Bieg juniorów na 8 km:
1) Pędzimąż Stanisław KSM Rabka 38 min. 25 sek.
2) Lubaszka Józef KSM Rabka 39 min. 12 sek.
3) Firek Józef SNOZP Rabka 39 min. 50 sek.
4) Obłąk Władysław KSM Rabka,
5) Staśkiewicz Józef SNKS Podhale Nowy Targ,
6) Mierzwa Karol SNOZP Rabka,
7) Wróbel Józef KS Strzelec Rabka,
8) Głowiński (niestowarzyszony) Rabka,
9) Gistinger Stefan SBOZP Rabka. (mf.)
Mały Dziennik 5 groszy styczeń 1937 r.
O puchar Rabki
W drugim dniu zawodów narciarskich o puchar Rabki – Zdroju odbył się na skoczni na Grzebieniu konkurs skoków złożony i otwarty.
Skoki odbywały się przy bardzo ciężkich warunkach atmosferycznych, w czasie silnie wiejącego wiatru i śnieżycy. Zawodnicy wykazali dużo brawury, startując z całego rozbiegu.
Skocznia przygotowana została do skoków należycie.
W kombinacji norweskiej uzyskano wyniki następujące:
Kula Jan, zakopiański zawodnik, który w zawodach o puchar Rabki w kombinacji norweskiej uzyskał 5 lokatę |
1) Dawidek Jan (SNPTT Zakopane) nota 276,6 pkt.
2) Pęksa Andrzej (SNPTT Zakopane) nota 269,9 pkt.
W otwartym konkursie skoków uzyskano wyniki:
1) Sowiński Stanisław (SNZS Podhale Nowy Targ) nota 136,2 pkt.
2) Dawidek Jan (SNPTT Zakopane) nota 134,8 pkt.
3) K. Bełtowski (ON Sokól Nowy Targ) nota 132,2 pkt.
4) K. Bednarski (SNKS Podhale Nowy Targ) nota 132,2 pkt.
5) Kula Jan (SNPTT Zakopane) nota 131,5 pkt.
6) Bryniczka (ON Sokół Nowy Targ) nota 130,9 pkt.
Czas styczeń 1937 r.
Pierwsza „kombinacja” w Polsce
W Rabce zakończone zostały zawody narciarskie przy udziale zawodników zakopiańskich. W skokach pierwsze miejsce zajął Sowiński (Nowy Targ), przed Dawidkiem (SNPTT Zakopane) i Bełtowskim (Nowy Targ). Kombinację (bieg 16 km i skoki) wygrał Dawidek (SNPTT Z-ne), z notą 276,5 przed Pęksą (SNPTT Z-ne) z nota 269, 9 pkt.
Sekcja narciarska krakowskiego AZS –u, otrzymała już wiadomość z Norwegii, że w połowie stycznia przybędzie do Polski trener narciarski Nils Eie, specjalista od skoków. Trener ten będzie także wykorzystany przez Pol. Zw. Narciarski.
Kurjer Warszawski styczeń 1937 r.
Pierwszy poranek w Rabce
Wspomnienie z pobytu na kolonii szkolnej w Rabce
(…).Wielkie zawody. Zawody skoków na nartach… W całej Rabce widać było wielkie różowe i zielone ogłoszenia. My, to znaczy kolonia, też wybieramy się na zawody. Naturalnie tylko jako widzowie. Stawać do zawodów nie będziemy, nie. Wrodzona skromność nie pozwala nam pokazywać swych umiejętności przed tłumem, mimo naszej niezwykłej wprawy w jeździe na nartach (jeździmy już cały tydzień).
3 stycznia o godz. 9-ej rano szykujemy się do drogi. Z powagą przypinamy narty i obciągamy swetry i spodnie.
- A gdzie to panie się wybierają? – pyta jedna z pensjonariuszek.
- Na Grzebień. Na zawody – odpowiadam z dumą.
- Na nartach, ta góra ma przeszło 900 m. – Panie już dobrze jeżdżą zapewne.
- Naturalnie – odpowiada z pewnością w głosie moja towarzyszka – 1000 m cóż to jest?
Nareszcie wyruszamy. Zimno. Śnieg, zawieja. Ale nam coraz cieplej z emocji i zmęczenia. Swetry zaczynają ciążyć W końcu moja towarzyszka z determinacją w głosie krzyczy:
- Już nie mogę, zrzucam swetry.
Z przerażeniem widzimy, że zaczyna się rozbierać. No ale uspokoiłyśmy ją, pocieszając, że wkrótce jeszcze będzie jej porządnie zimno.
Po długich i ciężkich przeprawach doszłyśmy do skoczni. Przed nami stroma góra, na której szczycie stoi drewniana wieża. To skocznia. Odpinamy narty, postanawiamy je zostawić na dole u bufetowego, a same wejść po stromych schodkach, aż na sam szczyt.
Drapiemy się wolno, kurczowo trzymając się poręczy.
- Ojej, jak to wysoko. W głowie mi się kręci, zaraz spadnę!
- Słuchaj – wypraszam sobie takie głupie kawały ze spadaniem – 60 kg na moje biedne 59 i pół kg ciała, to trochę za dużo Urozmaicając sobie wchodzenie tak miłymi rozmówkami, dostajemy się na szczyt.
Pełne dumy wchodzimy na trybuny, przeznaczone dla posiadaczy biletów po 3 zł. My mamy bilety po 1 zł, ale krótko trwa nasz triumf, ponieważ musimy opuścić z trudem zdobytą pozycję na trybunie. Ale co z sobą zrobić? Gdzie stanąć, żeby widzieć skoki? Cerber trybuny wskazuje nam uprzejmym ruchem ręki.
- „O! Panie będą łaskawe stanąć tam pod drzewkiem”. Spoglądamy na drzewko. Co się tam dzieje! Wąski pas ziemi, drzewo otoczone ludźmi. Stanąć tam można albo na drzewku, którego niższe piętra są już zajęte przez małych górali, albo nad przepaścią. Mimo naszego bohaterskiego usposobienia nie mamy ochoty tam stanąć. Wędrujemy więc dalej. Dochodzimy do skoczni i szczytem przechodzimy na drugą stronę góry. Ale znowu nic nie widać. W końcu decyduję się.
- Słuchajcie, zejdźmy wdół, pod trybunę sędziowską, stamtąd na pewno wszystko będzie widać.
- Aha! Mądra. Zejdźmy! Ciekawa jestem jak masz zamiar zejść z tej olbrzymiej góry? – śmieją się koleżanki.
- Zwyczajnie na nogach – odpowiadam z niepewną miną, ze strachem patrząc na bardzo strome i śliskie zejście.
Zaczynam wędrówkę. Zejść zeszłam, ale jak? Schodziłam, czyli ściślej mówiąc, zjeżdżałam – na czym się dało. Najrzadziej na nogach. Nareszcie znalazłam się pod trybuną sędziowską. Widać było świetnie. Skocznia jak na dłoni. Wołam więc swe koleżanki:
- Hej, tchórze! Chodźcie tu, a co boicie się?
- Wcale się nie boimy, ale nie zejdziemy. Nam tu dobrze.
- No to nie schodźcie. Lepiej dla mnie. Mam całą czekoladę w kieszeni i zjem ją sama.
Skutek był nadzwyczajny. Ledwo zdążyłam odwrócić głowę, ujrzałam dwie postacie, zjeżdżające z piorunującą szybkością na spodniach, a potem głosy:
- Prędko czekolada, albo zepchniemy cię w przepaść.
Co miałam robić, słysząc taką groźbę. Dałam , dałam moją ulubioną czekoladę z orzechami. (Nie była ona wcale moją, towarzyszki oddały mi ją pod opiekę).
Nareszcie zaczęły się skoki. Jeden z organizatorów skoków ogłaszał przez megafon, kto będzie skakał.
Na widok pierwszych skaczących drżałyśmy z emocji (z zimna też).
- Boże! Jak on wspaniale skoczył. Nadzwyczajnie. Przecudnie.
- Obserwowałam wyraz jego twarzy, gdy skakał. Co za skurcz mięśni, jaki wysiłek.
- Nadzwyczajna brawura.
- Żeby mi dawali miliony, nigdy bym nie skoczyła. Za nic. Z takiej góry!
Jednak, z czasem powoli nasz zachwyt maleje. Widowisko powszednieje.
- E, ten to marnie skoczył, 25 metrów. Cóż to jest. Patałach.
Tymczasem zimno przejmujące. Śnieg, zawieja. Coraz bardziej stajemy się białe, wyłączając twarze i nosy, które mają teraz piękną barwę czerwoną, lub modną w tym sezonie fiołkową. Prawimy sobie nawzajem komplementy, nazywając się bałwanami. Naturalnie na myśli mamy tylko wygląd zewnętrzny. Kostniejemy z zimna. Mimo to humor jest.
- Może teraz zdejmiesz choć jeden sweter – mówię ze zjadliwą ironią do swej towarzyszki, patrząc jak drży.
- Brawo Dawidek! Brawo! 31 i pół metra!
- Ten Dawidek skakał dawniej jeszcze lepiej. Teraz to on się zepsuł. On kiejby chcioł, toby skoczył dalej. Objaśnia nas mały góralski chłopak.
- A skąd ty wiesz o tym - pytam: - O ja to na wszystkich skokach jestem, a to mi ociec pedzioł o tym.
Mimowoli przypomniałyśmy sobie popularną wśród nas piosenkę góralską: „- Oj, pedzioł byk ci pedzioł…”. I zaczynamy nucić.
Skoki kończą się. Zdrętwiałe z zimna zaczynamy odwrót do domu. Marzymy teraz o ciepłym pokoju i o… obiedzie. (…).
M. Jędraszkówna b. w.
Jednodniówka uczennic gimnazjum im. J. Słowackiego grudzień 1937 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz