Może żaden rozrachunek pookupacyjny nie wywołał w naszym społeczeństwie tylu rozmaitych i sprzecznych poglądów, namiętnych dyskusyj, odmiennych ocen, a wreszcie i goryczy - co sprawa t. zw. "Goralenvolku". Dotyczy ona całego Podhala w najszerszym tego słowa znaczeniu, a więc zarówno Skalnego Podhala, jak właściwego Podhala i t. zw. dalszego, tu terenu zamieszkałego przez ludność, której charakterystyczną cechą zewnętrzną jest regionalna odrębność stroju.
Powtarzając za Kazimierzem Tetmajerem, Podhale zaczyna się i kończy tam gdzie ludność męska nosi białe, góralskie "portki". Rozciąga się więc na przestrzeni powiatów: nowotarskiego, nowosądeckiego, limanowskiego, myślenickiego, wadowickiego i żywieckiego, obejmując cały powiat nowotarski, a z innych przeważnie południowe, górzyste ich połacie.
Dr Stanisław Kosiński, Dziennik Polski, 3 listopada 1946 r.
4 listopada 1946 roku rozpoczął się w Zakopanem proces przeciwko działaczom Goralenvolku. Rozprawa toczyła się do 22 listopada w budynku "Palace", gdzie w czasie okupacji znajdowała się placówka Tajnej Policji Państwowej - Gestapo. Na ławie oskarżonych zasiedli: Józef Cukier z Zakopanego, Tomasz Kościelniak i Stanisław Mul z Rabki oraz Antoni Kęsek i Antoni Tomala ze Szczawnicy. Sprawozdania z przebiegu procesu dzień po dniu publikował na swoich łamach Dziennik Polski. Artykuły oraz relacje z procesu działaczy Goralenvolku, opublikowane przez Dziennik Polski w listopadzie 1946 roku zestawiliśmy w postaci elektronicznej publikacji.
Z uczuciem głębokiego wzruszenia zabieram na tej sali głos jako oskarżyciel publiczny. Oto dziwnym zrządzeniem losu proces w tak drażliwej i bolesnej nie tylko dla Podhala, ale dla całego narodu polskiego sprawie góralszczyzny odbywa się w budynku, który przez długie lata okupacji był dla nas symbolem brutalnego bezprawia, terroru, męki i śmierci, w budynku, z którego najlepsi synowie Polski wyprowadzani byli na dalszą gehennę obozów koncentracyjnych lub śmierci, dając przykład postępowania jakże odmiennego od kilku zdrajców i odszczepieńców. Dali oni dowody, że Podhale było, jest i zawsze będzie polskie. Teraz w budynku tym zasiada w całym majestacie Sąd Rzeczypospolitej. Proces Cukra i towarzyszy ma znaczenie zasadnicze, historyczne, proces konieczny dla rozładowania atmosfery wzajemnej nieufności i uprzedzenia. Proces niejako rehabilitacyjny całej góralszczyzny
Z uczuciem głębokiego wzruszenia zabieram na tej sali głos jako oskarżyciel publiczny. Oto dziwnym zrządzeniem losu proces w tak drażliwej i bolesnej nie tylko dla Podhala, ale dla całego narodu polskiego sprawie góralszczyzny odbywa się w budynku, który przez długie lata okupacji był dla nas symbolem brutalnego bezprawia, terroru, męki i śmierci, w budynku, z którego najlepsi synowie Polski wyprowadzani byli na dalszą gehennę obozów koncentracyjnych lub śmierci, dając przykład postępowania jakże odmiennego od kilku zdrajców i odszczepieńców. Dali oni dowody, że Podhale było, jest i zawsze będzie polskie. Teraz w budynku tym zasiada w całym majestacie Sąd Rzeczypospolitej. Proces Cukra i towarzyszy ma znaczenie zasadnicze, historyczne, proces konieczny dla rozładowania atmosfery wzajemnej nieufności i uprzedzenia. Proces niejako rehabilitacyjny całej góralszczyzny
Prokurator Jan Brandys, Dziennik Polski, 20 listopada 1946 r.
Goralenvolk przed sądem - artykuły prasowe z Dziennika Polskiego, listopad 1946 r. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz