W ubiegłym roku na łamach naszej strony mogli Państwo zapoznać się z artykułem Jacka Pędzimęża pt. "Śladami Kostki Napierskiego",
w którym autor przedstawił dzieje największego buntu chłopskiego na
Podhalu w połowie XVII w. Dzisiejsza publikacja jest kontynuacją tego
tematu i opisuje mało znaną historię starcia wojsk koronnych z góralami
pod Nowym Targiem w 1670 roku.
Zespół Historia Rabki serdecznie dziękuje autorowi za nadesłany artykuł!
W powszechnej świadomości mało znane są pewne wydarzenia, które miały miejsce na Podhalu w XVII w. Dlatego wszelkie skąpe wzmianki, znajdujące się w materiałach źródłowych należałoby przybliżyć w kontekście poszerzenia wiedzy o regionie. Zwłaszcza jeśli są to informacje wyjątkowo skąpo udokumentowane, a nie dotyczą zapisów ksiąg kościelnych. Gdy jednak wiadomości te odnoszą się do zdarzenia, którego efektem końcowym jest starcie wojska koronnego Rzeczypospolitej z góralami podhalańskimi w 1670 roku, wymaga przybliżenia nie tyle samego epizodu, co jego przyczyn. Zwłaszcza, jeśli przynajmniej w dziejach Podhala, była to historia bez precedensu. Ma ona nawet w swej niezbyt licznej literaturze swoją nazwę „Bitwy pod Nowym Targiem”.
Zespół Historia Rabki serdecznie dziękuje autorowi za nadesłany artykuł!
W powszechnej świadomości mało znane są pewne wydarzenia, które miały miejsce na Podhalu w XVII w. Dlatego wszelkie skąpe wzmianki, znajdujące się w materiałach źródłowych należałoby przybliżyć w kontekście poszerzenia wiedzy o regionie. Zwłaszcza jeśli są to informacje wyjątkowo skąpo udokumentowane, a nie dotyczą zapisów ksiąg kościelnych. Gdy jednak wiadomości te odnoszą się do zdarzenia, którego efektem końcowym jest starcie wojska koronnego Rzeczypospolitej z góralami podhalańskimi w 1670 roku, wymaga przybliżenia nie tyle samego epizodu, co jego przyczyn. Zwłaszcza, jeśli przynajmniej w dziejach Podhala, była to historia bez precedensu. Ma ona nawet w swej niezbyt licznej literaturze swoją nazwę „Bitwy pod Nowym Targiem”.
Panorama Nowego Targu, rys. Zdana Jasińska |
Wydarzenie to jest wyrwane z ciągu burzliwych dziejów Podhala, które
trwają przez cały XVII wiek, a nawet obejmują znacznie szerszy okres i
układają się w systematyczny ciąg. Jednak zakres artykułu zmusza do
przedstawienia tylko najważniejszych faktów nie tylko Podhala ale także
Polski.
Taniec nad ogniem, rys. Władysław Skoczylas |
W 1668 roku po raz pierwszy dochodzi w Polsce do sytuacji gdy panujący
monarcha dobrowolnie rezygnuje z tronu. Król Jan Kazimierz abdykuje
niemalże w 20 rocznicę swej koronacji. Przyczyn było wiele, jednak
główną było fiasko polityki królewskiej wobec opozycji magnackiej,
zwłaszcza przeprowadzenia na rzecz kandydata francuskiego elekcji
vivente rege (wyboru następcy za życia obecnego monarchy). Ostatecznym
ciosem i tak zniechęconego do spraw polskich króla była śmierć królowej
Ludwiki Marii Gonzagi, która pod koniec panowania była głównym motorem
działań Jana Kazimierza.
Król Jan Kazimierz Waza, rys. Jan Matejko |
Szlachta zebrana na sejmie elekcyjnym niemal siłą przeforsowała wybór na
króla kandydata polskiego. Ich wybrańcem okazał się „Syn wielkiego
Ojca” – Michał Korybut Wiśniowiecki. Był on synem obrońcy Zbaraża i
znanego nam choćby z „Ogniem i Mieczem” księcia Jeremiego
Wiśniowieckiego.
Książę Jeremi Wiśniowiecki na mogile, mal. Juliusz Kossak |
Naturalnie zmumifikowane szczątki księcia Jeremiego Wiśniowieckiego w krypcie grobowej Kaplicy Oleśnickich klasztoru na Świętym Krzyżu w Górach Świętokrzyskich |
W tym przypadku syn nie dorównał ojcu. Michał Korybut Wiśniowiecki
podczas swojego krótkiego panowania (1669-1673) okazał się władcą raczej
nieudolnym. Wskutek wojny z Turcją i Tatarami Rzeczpospolita utraciła
znaczne połacie kraju z Kamieńcem Podolskim na czele. Król nie potrafił
zapanować nad skłóconymi stronnictwami magnackimi, zajętymi własnymi
sporami zamiast obroną kraju przed nawałą turecko – tatarską. To, że nie
doszło do większych strat zawdzięczać możemy zdolnościom oraz talentowi
militarnemu i zmysłowi taktycznemu hetmana wielkiego koronnego Jana
Sobieskiego. Ten zwany przez Turków „Lew z Lechistanu” mimo
wewnętrznych politycznych waśni i sporów, robił swoje broniąc wschodnich
kresów, w następstwie czego zasłużył sobie na Koronę Polską gdy zmarł
Michał Korybut Wiśniowiecki.
Król Michał Korybut Wiśniowiecki, rys. Jan Matejko |
Opisywane zdarzenie zaczyna się jednak nieco wcześniej. W 1669 roku.
Niedługo po koronacji króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, która
miała miejsce 29 września tego roku, zjawia się na Podhalu chorągiew
pancerna Jana Wielopolskiego, stolnika koronnego, starosty – generała
małopolskiego i starosty nowotarskiego. W grudniu 1669 roku wojsko to
zakwaterowano na tzw. „leżach zimowych” w Nowym Targu.
Dokument króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego zatwierdzający przywileje nowotarskie z lat: 1346, 1487, 1559 i 1593. Wydany 30 listopada 1669 roku w Krakowie. |
Według ówczesnego prawa, obowiązek utrzymania takich „gości” ciążył na
okolicznej ludności. Nie inaczej było w tym przypadku. Żołnierze
rozsyłali swoich przedstawicieli tzw. deputatów po okolicznych wsiach
celem pobierania hiberny czyli podatku na przebywające wojsko. Wiadomo,
że deputaci dotarli na pewno do Białego i Czarnego Dunajca, Szaflar i
Dzianisza. Nie wykluczone, że jeszcze do kilku innych wsi góralskich.
Co się działo dalej opisuje nam w swojej skardze do Urzędu Grodzkiego
Krakowskiego naoczny świadek tych wydarzeń, sługa towarzysza pancernego
spod chorągwi Jana Wielopolskiego, Mikołaj Rzadkowski. Mimo
jednostronności tej relacji, zdecydowanie wrogiej góralom, łatwo
zinterpretować bieg wydarzeń. Miejsca przemilczane w tej skardze (no bo
trudno swoich oskarżać) uzupełnili późniejsi autorzy własnymi
interpretacjami.
Kmicicowa kompania, mal. Juliusz Kossak |
Wysłani deputaci zaczęli zbierać podatki co według prawa słusznie im się
należało. Sami górale o tym wiedzieli więc nie mogło to być powodem
buntu. Jednak to, że tacy poborcy nie zawsze trzymali się taryfy
podatkowej i często dochodziło do nadużyć było sprawą powszechnie
wiadomą. Jeśli dodać do tego, że zapewne podczas takiego poboru
poturbowali któregoś z gazdów i podpiwszy sobie, nabrali fantazji
kawalerskiej oraz dopuścili się wobec górali a może i góralek jakichś
krzywd, to odwet był tylko kwestią czasu. Być może w innej części kraju,
takie rzeczy uszłyby na sucho. Ale nie na Podhalu. Jak pokazuje dalsza
historia, panowie żołnierze pochodzili z innych regionów i chyba nie za
bardzo znali panujące na Podhalu stosunki.
Targ w Nowym Targu, mal. Aleksander Kotsis |
Na znużonych całodziennym wykonywaniem swych „obowiązków” deputatów,
napadli zebrani i uzbrojeni górale w Czarnym Dunajcu i Dzianiszu.
Rozbrojonych, pobitych, ogołoconych z dobytku powiązali i odstawili do
Nowego Targu. Razem z nimi wysłali pewno kilku swoich, którzy
legitymując się jakimiś dawnymi glejtami mieli przedstawić dowództwu
krzywdy dokonane przez poborców.
Most na Czarnym Dunajcu, pocztówka z XX w. |
Reakcja żołnierzy była zgoła inna niż myśleli to górale. Widok pobitych i
powiązanych jak balerony towarzyszy leżących na góralskich furkach
musiał wzbudzić w nich taką wściekłość, że nie bacząc na wyjaśnienia i
glejty, wtrącili poselstwo góralskie do lochów dworu w Nowym Targu.
Pochód zbojników, mal. Władysław Skoczylas |
Uwięzieniem swoich przedstawicieli (a raczej brakiem ich powrotu) można
tłumaczyć nagłe pojawienie się kilkuset uzbrojonych górali pod Nowym
Targiem. I to w wyraźnie nieprzyjacielskim zamiarze. W swej skardze na
górali imć Rzadkowski pisze: …ciż górale zebrawszy się w kupę i
zaopatrzywszy w broń rozmaitego gatunku, rzeczoną chorągiew, w mieście
Nowym Targu na zimowych leżach rozłożoną, jako buntownicy i
nieprzyjaciele zewsząd otoczyli, znieść i w pień wyciąć, a całą
substancyą i wszystek sprzęt wojskowy zabrać usiłowali, ba, nawet całe
miasto razem z chorągwią puścić z dymem odgrażali się, czego byli z
pewnością dokazali, gdyby nie to, że chorągiew zdrowie swe ratując i
uchylając się wściekłości rozszalałej tłuszczy, dobrowolnie ustąpiła z
miasta.
Żołnierz polskiej jazdy pancernej z XVII w. – husarz, mal. Józef Brandt |
Tak więc chorągiew pancerna bojąc się stawić czoła góralom po prostu
drapnęła z miasta. Pozwolono im odejść bezpiecznie. To, że poza
wspomnianymi deputatami żaden z żołnierzy nie doznał krzywdy od górali
możemy być pewni. W przeciwnym razie, imć Rzadkowski w swej skardze
niewątpliwie odnotowałby każdy taki przypadek.
Kontrabanda w Tatrach, mal. Alfred Schouppe |
Zbliżającą się wigilię 1669 roku górale spędzili nie mając nad sobą
żadnej władzy zwierzchniej. Aż do wiosny 1670 roku żadna władza:
szlachecka, królewska czy starościńska nie sięga na Podhale. Górale
rządzili się sami. Zdawali sobie jednak sprawę, że taka sielanka nie
potrwa długo. Wcześniej czy później musi dojść do konfrontacji.
Krajobraz z Poronina, mal. Władysław Jarocki |
Błędem byłoby jednak uznać, że zachowanie przedstawicieli chorągwi
pancernej było główną przyczyną wzburzenia górali. Żołnierze tylko
dolali oliwy do ognia i przyśpieszyli coś co i tak od dawna wisiało w
powietrzu. Jak pokazują dzieje Podhala w XVII w. średnio co 20 lat
wybuchało tam powstanie górali. Przyczyną zwykle było zwiększenie ucisku
przez szlachtę i wyjątkowy opór górali wobec zwiększania powinności. W
przerwach między tymi zrywami sytuacja była tak napięta, że nawet trudno
było poznać czy kolejny bunt już trwa czy wybuchnie za chwilę. Represje
jakie spotykały górali po takich zrywach wywoływały skutek odwrotny do
zamierzonego i tylko umacniały poczucie słuszności sprawy. Jeśli
wszelki opór zawodził, zawsze pozostawało jeszcze zbójnictwo.
Typowa podhalańska chata góralska |
Niestety nie ma żadnych informacji jak na wydarzenie z 1669 roku
zareagowali sąsiedzi buntujących się górali – mieszkańcy ówczesnej
Rabki. Miejscowość ta od 1665 roku była w posiadaniu Jana
Wielopolskiego, tego samego, który sprowadził znaną nam już chorągiew
pancerną do Nowego Targu i jeszcze szybciej na czele tej chorągwi
stamtąd zmykał. Wielopolski nabył Rabkę poprzez małżeństwo z Konstancją
Krystyną Komorowską. Z braku opisów reakcji na wydarzenia można by uznać
Rabkę za oazę spokoju. Tylko czy był to efekt dobrej roboty
uspokajającej mieszkańców wykonanej przez ówczesnego proboszcza
rabczańskiego i/lub przedstawicieli właściciela, czy też w Rabce nie
odczuwano takiego ucisku. Niewykluczony jest też udział Rabczan w
opisywanych wypadkach tylko brak jakichkolwiek źródeł pozostawia jedynie
domysły. Rabka była za blisko tych wydarzeń, aby echa wypadków tu nie
docierały.
Szron w Tatrach, mal. Stefan Filipkiewicz |
Z drugiej strony Rabki, w miejscowościach należących do kasztelanii
krakowskiej, mamy w tym czasie środek kilkudziesięcioletniego sporu 6
tzw. „wsi górnych” z kasztelanem Stanisławem Warszyckim oraz jego
następcami. Wsie te to Stróża, Pcim, Krzczonów, Lubień, Tęczyn i
Krzeczów. Na czele chłopów z tych miejscowości stał Walenty Marszałek z
Krzeczowa. Jako przywódca pojawia się podczas sporu w 1655 roku i odtąd
przez prawie półwiecze występuje w zmaganiach przeciw uciskowi we
„wsiach górnych”. W dokumentach spotykamy go jeszcze gdy otrzymuje glejt
bezpieczeństwa w 1698 roku od zasiadającego wtedy na tronie polskim
króla Augusta II Mocnego z saksońskiej dynastii Wettinów, a także w rok
później gdy mimo tego glejtu jest ścigany w rodzinnej wsi przez
podstarościego myślenickiego. Cały ten długoletni spór wymaga jednak
osobnego opracowania. Walenty Marszałek w 1669 roku nie pociągnął
mieszkańców wspomnianych wsi do działań jakie miały miejsce na Podhalu.
Był przeciwnikiem radykalnych form walki, ograniczając akcje do
wystąpień na drodze legalnej (sądowej) i do zorganizowanej odmowy
powinności.
XVIII-wieczny kościół pw. św. Wojciecha w Krzeczowie |
Z powstaniem 1669/1670 na Podhalu ściśle jest związane powstanie chłopów
w starostwie lanckorońskim. Zresztą poddani ci wspierają potem czynnie
górali w późniejszej bitwie pod Nowym Targiem. Starostwo to rządzone
jest twardą ręką przez Michała Zebrzydowskiego, znanego jako wodza
karnej ekspedycji spod Beresteczka przeciwko buntowi pod wodzą Kostki
Napierskiego w 1651 roku. Po nim rządy obejmuje wdowa Marianna. Ucisk
Zebrzydowskiej powoduje, że poddani niedawnym wzorem górali
podhalańskich, pod wodzą szlachcica (!!!) Stanisława Wierzbięty wszczęli
bunt. Początkowo odmawiali wykonywania powinności. Jednak z czasem
zaczęli zamykać tartaki, spichlerze, folwarki. Rozganiali urzędników
starościńskich i nachodzili dwory oraz rekwirowali wszelki dobytek.
Lanckorona, karta pocztowa z początków XX w. |
Wieści o poczynaniach zbuntowanych chłopów szybko dotarły do króla.
Istniało zagrożenie przeniesienia się tego zbrojnego ruchu na inne
starostwa. Sytuacja była o tyle trudna, że klasa magnacka była rozbita
na dwa zwalczające się obozy polityczne: malkontentów (obóz francuski) i
obóz obrońców elekta szlacheckiego (austriacki). Na dodatek w powietrzu
wisiała wojna turecko–tatarsko-kozacka.
Walka o sztandar, mal. Józef Brandt |
Wiosną 1670 roku, gdy stopniały śniegi, postanowiono rozprawić się ze
zbuntowanymi starostwami. Dnia 6 kwietnia tego roku hetman wielki
koronny Jan Sobieski wydaje rozkaz siedmiu chorągwiom cudzoziemskiego
autoramentu, aby ściągnęły do Nowego Targu i położyły kres rebelii.
Hetman wielki koronny Jan Sobieski, późniejszy król Polski |
Na Podhalu kończył się okres swobody i wolności dla górali. Wiedzieli
jednak, że do konfrontacji dojść musi. Dlatego przez ponad trzy zimowe
miesiące i oni nie próżnowali. Wysłali suplikę do króla Michała Korybuta
Wiśniowieckiego. Znając jednak z własnego doświadczenia skuteczność
egzekwowania swoich racji na drodze prawnej, rozpoczęli przygotowania
zbrojne. W pierwszej kolejności zwiększając liczebność swoich
stronników. Oddajmy jednak głos naocznemu świadkowi, panu Rzadkowskiemu:
…przybrawszy sobie opryszków, zbójników od węgierskiej granicy i wzrósłszy do liczby kilku tysięcy….
Ta negatywna opinia udowadnia, że nawet jeżeli liczba uczestników jest
przesadzona, to jednak nie odbiega daleko od prawdy. Wysłanie przeciw
góralom 7 chorągwi doborowego, zaprawionego w bojach wojska (ponad 1000
ludzi), może świadczyć o sile powstańców.
Zbójnicy z kotlikiem, mal. Władysław Skoczylas |
Górale przez całą zimę gromadzą broń, zwłaszcza palną. Z sąsiednich
Węgier sprowadzili kule i proch. Na wzór wojskowy sformowali oddziały
pod osobnymi dowódcami. Widzimy więc, że nie była to bezładna,
kilkutysięczna masa ludzi, lecz zorganizowane wojsko podhalańskie. Co
więcej, stworzyli nawet własną artylerię! Nie były to co prawda działa
spiżowe ani żelazne, lecz domowym sposobem wykonane z materiału jaki
górale mieli pod ręką. Lufy ze świeżo ściętych buków, wzmocnione
żelaznymi obręczami. Dość, że po pierwszych strzałach nie pękły. Ile ich
było? Tego nie wiemy. Wiadomo tylko, że 2 z nich, jako zdobycz wojenną
oglądał potem cały zdumiony Kraków. A musiało ich być więcej, bo górale
mieli wystarczająco dużo czasu na ich zrobienie i przeszkolenie obsługi.
Pochód zbójników, mal. Władysław Skoczylas |
Wysłane przez hetmana Sobieskiego chorągwie weszły do Nowego Targu 23
kwietnia 1670 roku i gospodarowały w mieście przez tydzień szykując się
zapewne do spacyfikowania wiosek. Górale, czując za sobą góry i las,
ustępować nie zamierzali. Do starcia dojść musiało. To, że nie stało się
to gdzieś pod Czarnym Dunajcem czy Dzianiszem świadczy o determinacji
górali, którzy nie chcąc dopuścić do splądrowania swoich wsi, stanęli
pod Nowym Targiem. Usiłowali wypłoszyć z miasta przybyłe chorągwie jak
poprzednio żołnierzy Wielopolskiego. Działo się to między 1 a 3 maja
1670. Dokładnej daty dziennej nie da się ustalić.
Kliknij, aby powiększyć Mapę |
Siedem doborowych chorągwi, regularnego, karnego i zaprawionego w bojach
cudzoziemskiego autoramentu wojska nie tylko nie dało się zastraszyć,
ale wyszło z miasta i stanęło naprzeciw wojska podhalańskiego wspartego
przez chłopów lanckorońskich. Miejscem starcia była równina pod Nowym
Targiem w okolicach dzisiejszej stacji PKP.
Stacja kolejowa w Nowym Tagu, prawdopodobne miejsce bitwy armii podhalańskiej z wojskami królewskimi |
Górale mieli za sobą las a wychodzące z Nowego Targu wojsko ustawiło się
tyłem do miasta. Czy żołnierze mieli jakieś armaty? Tego nie wiemy,
jeżeli tak, to były to lekkie działka polowe. Wiemy natomiast, że
strzelała „góralska artyleria”, która oddała przynajmniej dwie salwy.
Panorama Nowego Targu, pocztówka z początków XX w. |
O samym przebiegu bitwy mamy tylko skąpe informacje. Najlepiej opisuje to Rzadkowski: Jawni ci buntownicy, nie wzdrygając się przed żadnym bezprawiem,
posunęli się do takiego zuchwalstwa, że kiedy kilka chorągwi pieszych i
konnych z rozkazami JKMci, pana naszego miłościwego, oraz JW. Hetmana
W.K. przybyło na stłumienie tychże zamieszek i otwartego buntu,
sporządziwszy sobie drewniane armaty ze świeżych buków, żelaznymi
obręczami obciągnięte, do strzelania sposobne, opatrzywszy się w
rozmaitą broń, jako to: rusznice, kosy, siekiery i zaostrzone koły, a w
taki sposób do stoczenia bitwy się przygotowawszy, po nieprzyjacielsku
się postawili, w szyku bojowym na sposób wojskowy pod gęstym lasem się
ustawiwszy, jako buntownicy i nieprzyjaciele z wojskiem koronnem bitwę
zwiedli; przecie jednak siłą wojskową pokonani, rozgromieni i do
ucieczki w gęste lasy przymuszeni i tam ocalenia szukali.
Widok Tatr z Poronina, mal. Jan Nepomucen Głowacki |
Nie wyszli więc górale zwycięsko ze starcia z wojskiem koronnym. Bo
raczej trudno oczekiwać innego wyniku. Las i góry zawsze były
sprzymierzeńcami górala. Żołnierze w pościg za wycofującym się „wojskiem
podhalańskim” nie odważyli się wejść do lasu. Dość, że jedynymi
zdobyczami zwycięzców były wspomniane armatki domowej roboty
(przynajmniej dwie) i 6 jeńców – górali, pewno rannych, których znamy z
imienia i nazwiska: Wojciech Gadomski, Jakub Morawczyński, Krzysztof
Sułek, Jan Galas, Urban Drążak, Maciej Jaworski. A może był to celowy
manewr mający na celu wciągnięcie żołnierzy do lasu, gdzie regularne
wojsko straciłoby swe walory taktyczno – bojowe?
Pod wieczór, mal. Stanisław Kamocki |
Niestety, nie wiemy kim był dowódca wojska podhalańskiego. Może było ich
kilku? A musiała to być postać niepospolita. Być może był to jakiś
harnaś zbójnicki. Osoba ta musiała mieć niezwykły talent organizatorski i
doświadczenie wojskowe. Samo zorganizowanie górali na wzór wojskowy
świadczy o umiejętnościach dowódczych. Co do artylerii, to jeśli ktoś
widział na żywo strzelanie z XVII–wiecznej armaty, to potwierdzi, że
poprawne załadowanie i oddanie salwy jest nie lada sztuką. Dlatego
podczas reform wojskowych w czasach króla Władysława IV, artylerię
wyłoniono jako osobną formację wojskową. Wcześniej traktowana była jako
rzemiosło. Trafiali do niej „specjaliści”. Dlatego nauczenie tej
niezwykłej umiejętności, nie mających wcześniej o tym zielonego pojęcia
górali, stanowiło niezwykłe wyzwanie. Co do samego wyglądu tych bukowych
armatek, to poza skąpymi opisami nie wiemy jak wyglądały. Ale na pewno
niejeden współczesny inspektor BHP złapałby się za głowę widząc takie
urządzenie.
Stary baca spod Babiej Góry, mal. Aleksander Kotsis |
Tak kończy się kilkumiesięczny żywot „wolnego Podhala”. Było to trzecie i
ostatnie powstanie zbrojne ludności podhalańskiej. Tak jak poprzednie;
zrywy z lat 1629-1633 przeciw staroście Komorowskiemu i powstanie z 1651
pod wodzą Kostki Napierskiego, kończy się klęską. Jednak jak każde
poprzednie przyczyniło się do tego, że ucisk wobec górali był
wprowadzany wolniej niż w pozostałych częściach kraju. Górale nie
zrezygnowali jednak z biernej formy walki i skarg do sądów
referendarskich i królewskich. Pewna forma walki zbrojnej jednak na
Podhalu pozostała, a nawet w tym czasie przeżywa swój klasyczny rozkwit.
Ta forma to zbójnictwo.
Pejzaż podhalański, rys. Władysław Skoczylas |
Podziękowania dla Pracowników Czytelni Czasopism Biblioteki Narodowej w Warszawie za pomoc i zrozumienie.
Jacek Pędzimąż
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz