Stanisław Mul pochodził z Sokołowa pod Rzeszowem. Od stycznia 1932 roku pracował jako adwokat na Śląsku. Gdy wybuchła wojna opuścił Śląsk, a jesienią 1939 roku przybył do Rabki. W lipcu 1942 roku Andrzej Wójciak, przewodniczący Rabczańskiej Delegatury Komitetu Góralskiego, zaproponował mu posadę sekretarza z miesięczną pensją 400 zł. Mul, który w tym czasie poszukiwał stałego zajęcia, gdyż groziła mu wywózka na przymusowe roboty do Niemiec, natychmiast przyjął tą propozycję. Jako inteligent bardzo szybko stał się najważniejszym członkiem delegatury, a co za tym idzie - zyskał zaufanie przełożonych z Zakopanego.
Sekretarz Rabczańskiej Delegatury Komitetu Góralskiego Stanisław Mul |
Wielkie oszustwo Mula
Nauczeni fiaskiem „akcji góralskiej” na innych terenach, duet Krzeptowski - Mul postanowił tym razem działać inaczej. Wraz z niemieckim starostą nowotarskim, Hansem Malsfeyem, ustalono, iż kenkarty identyfikacyjne polskie nie będą w Rabce wydawane w ogóle, a zamiast nich – te oznaczone literą „G”. Aby zmusić mieszkańców do przyjmowania tych kart członkowie „Komitetu" straszyli opornych utratą majątku i wysiedleniem. Antoni Poskanka: W związku z wydawaniem kart rozpoznawczych w Rabce był wielki tłok przy ich wydawaniu i kilka dni chodziłem nim ją otrzymałem. Otrzymałem góralską kartę w styczniu 1943 roku chociaż chciałem polską. Za 20 zł można było otrzymać polską, ale ja nie miałem pieniędzy. Urzędnik obiecał, że jak wezmę kartę góralską, będę miał robotę, a jak nie wezmę, nie będę miał roboty. (…) Biorąc kartę byłem zalękniony, był tłok, człowiek nie wiedział, sam co robi. (…) Jeśli kto zapłacił, to mu wymieniano góralską kartę na polską.