niedziela, 8 grudnia 2013

Partyzanci radzieccy w Gorcach - cz. 1

"Ruch oporu w Gorcach w latach 1939-1945" - taki tytuł nosi praca magisterska Michała Bali, której trzeci rozdział prezentujemy naszym Czytelnikom. Praca, której promotorem jest dr. hab. prof. Uniwersytetu Pedagogicznego Marek Herma, została obroniona 26 czerwca 2013 roku na Uniwersytecie Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Serdecznie gratulujemy zdobycia tytułu magistra i dziękujemy za przesłany artykuł, a Czytelników naszej strony zapraszamy do lektury.

Ofensywa Armii Czerwonej w latach 1943 i 1944 spowodowała, że część oddziałów partyzanckich otrzymała rozkaz marszu na zachód, dla wzmocnienia tamtejszego, praktycznie nieistniejącego ruchu oporu podległego Moskwie. Blisko dziewięćdziesiąt oddziałów, złożonych z 20 tysięcy partyzantów, wysłano do Polski celem walki z Niemcami i promowania interesów radzieckich[1].

Partyzanci radzieccy idą na bojowe zadanie
Kilka z nich działało w rejonie Gorców. Pierwszą grupą sowiecką która dotarła na te tereny był 28 osobowy oddział starszego lejtnanta NKWD Aleksieja Botiana[2] ps. ”Alosza“[3] przybyły latem 1944 roku. Wchodziła ona w skład Zgrupowania Partyzanckiego im. Aleksandra Newskiego pod dowództwem mjr Wiktora Karasiowa, działającego w lasach janowskich[4]. Miała za zadanie sprawdzić, czy istnieją dogodne warunki przerzucenia całego zgrupowania w rejon Podhala[5].

Starszy lejtnant Aleksiej Batian ps. “Alosza”,
zastępca dowódcy zgrupowania partyzanckiego
Zołotara do spraw liniowych.
Zdjęcie z 1954 roku.

Według opisu zastępcy dowódcy 1 Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej, Włodzimierza Budarkiewicza ps. "Podkowa", oddział Botiana składał się z młodzieży, (…) większość nosiła marynarki, niektórzy watowane kurtki, włożone na letnie wojskowe bluzy “gimnastiełki”, na głowach cyklistówki, wszyscy w mocno zniszczonych kierzowych butach z cholewkami, po których można było wnioskować, że przyszli z daleka. Nie mieli na sobie żadnych oznak z wyjątkiem czerwonej gwiazdy na klapie marynarki u “Aloszy”[6].

W czasie gdy oddział Aleksieja Botiana dotarł w rejon ziemi sądeckiej, Wiktor Kasrasiow w ten sam region skierował drugi, pod dowództwem starszego lejtnanta Iwana Taranczenki, z zadaniem odnalezienia najkrótszej drogi na kierunku południowym do przerzucenia całego zgrupowania. Po ciężkich walkach, w rejon Turbacza przedarło się 13 z pośród 104 partyzantów. Dnia 18 sierpnia 1944 roku oba oddziały połączono. Dowódcą został Iwan Tatanczenko, a zastępcą Aleksiej Batian. W związku z powstaniem w Bańskiej Bystrzycy, Sztab Partyzancki postanowił ich rodzime Zgrupowanie Partyzanckie przerzucić na Słowację. Nowo powstały oddział, miał przystąpić do pracy wywiadowczej i organizacji akcji dywersyjnych[7].

Starszy lejtnant Iwan Taranczenko, zastępca
dowódcy zgrupowania partyzanckiego
Zołotara do spraw politycznych.
Zdjęcie z 1943 roku.

Sytuacja uległa zmianie, gdy nocą 29[8] września na Jaworzynę Kamienicką został zrzucony Iwan Zołotar ps. “Artur”[9], na czele jedenastoosobowej desantowej “grupy organizatorskiej”. Wyznaczony przez sowiecką centralę na dowódcę Zjednoczenia Sowieckich Oddziałów Partyzanckich, sformował zgrupowanie w oparciu o te trzy grupy[10]. Ppłk Piotr Romanowicz Pierminow został jego zastępcą i szefem wywiadu, Iwan Taranczenko zastępcą do spraw politycznych, natomiast Aleksiej Botian zastępcą do spraw liniowych.

Mjr. Iwan Zołotar ps. "Artur" - dowódca
partyzantów radzieckich w Gorcach
oraz funkcjonariusz NKWD.
Zdjęcie z 1943 roku.

Sztab rozlokował się na polanie Stawianiec pod Kudłoniem[11]. Początkowo Zgrupowanie liczyło 76 osób[12]. Z czasem, na skutek przyłączania się nowych ludzi, przeważnie zbiegłych z niewoli niemieckiej, dezerterów z oddziałów sowieckich, które wchodziły w skład armii niemieckiej oraz uciekinierów z organizacji Todt, jego liczebność wzrosła kilkakrotnie[13]

Gospodarstwo wzorcowe na polanie Stawieniec
- kwatera partyzantów radzieckich

Dowództwo Inspektoratu Nowosądeckiego nie miało wątpliwości, że Rosjanie mają do wypełnienia zadania wywiadowcze wymierzone w Armię Krajową. Zalecano utrzymywać poprawne i przyjacielskie stosunki, a współpracę ograniczyć do spraw techniczno-wojskowych, wymiany informacji o nieprzyjacielu oraz pomocy aprowizacyjnej[14].

Instrukcja gen. Brunona Olbrychta ps. “Olza”, dowódcy Grupy Operacyjnej Armii Krajowj “Śląsk Cieszyński”[15] z 4 października 1944 roku, nakazywała: Bolszewików należy traktować jako oddz[ialły] sprzymierzone, z tym że nie należy się z nimi wdawać w głębsze dyskusje, wyrażając swe opinie i zdania bardzo oględnie. W razie stwierdzenia, że jakiś oddz[iał] bolsze[wicki] zamierza nas ewentualnie rozbroić, należy im oświadczyć, że jesteśmy żołnierzami, którzy broni nie oddają (…) i zapowiedzieć, że w razie gdyby chcieli nas rozbrajać, będziemy strzelać[16].

W komendzie Inspektoratu funkcjonowało błędne przekonanie o przewadze liczebnej i technicznej oddziałów bolszewickich. Z tego powodu dowódca  dowódca 1 Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej, mjr Adam Stabrawa ps. “Borowy”, postulował, że należy znaleźć jakieś Modus Vivendi[17]. Było to istotne, gdyż przypadkowe spotkania zdarzały się często, dlatego starano się utrzymać jak najlepsze relacje[18].

Mjr Adam Stabrawa ps. ''Borowy'',
dowódca 1 Pułku Strzelców Podhalańskich
Armii Krajowej.

Sowieci ze względów wywiadowczych, byli chętni nawiązywać bliskie stosunki z Armią Krajową, które w przyszłości miały pozwolić na rozpracowanie i likwidację jej struktur. Interesowały ich informacje dotyczące oficerów, zwłaszcza ich pseudonimy, pochodzenie, pełnione funkcje, a także nazwiska rodowe. Do zadań patroli bolszewickich należało między innymi śledzenie miejsc postoju polskich oddziałów partyzanckich[19].

Pewien obraz stosunków sowiecko-polskich można odnaleźć w relacji “Borowego”: Pozornie bolszewicy byli wobec nasz bardzo uprzejmi, jednak robotę komunistyczną w terenie prowadzili (zresztą z małym skutkiem) przy pomocy obietnic i pieniędzy oraz prowadząc wywiad w stosunku do AK. O tym wszystkim bardzo dobrze wiedzieliśmy, nigdy im nie zaufaliśmy[20].

Jednym z najważniejszych problemów w relacjach polskich i sowieckich oddziałów była dokonywana przez Rosjan rekwizycja żywności w okolicznych wsiach[21]. W związku z tym, na spotkaniu z dowódcą oddziałów bolszewickich Iwanem Zołotarem ps. "Artur", 6 października 1944 roku, Adam Stabrawa ps. “Borowy” zażądał zaprzestania rabunków. Następne takie spotkanie odbyło się 27 października 1944 roku. W wyniku tych rozmów Rosjanie zobowiązali się dokonywać wypadów rekwizycyjnych, poza terenem Inspektoratu między innymi na Słowacji. Ponadto dostarczono im 1000 kilogramów cukru, parę tysięcy kilogramów maki oraz 50 kilogramów masła, zobowiązując się do dalszego wsparcia w tym zakresie. Od tej pory, zdaniem “Borowego” rabunki na terenie Inspektoratu “Niwa” miały charakter incydentalny[22]. Dokonano również uzgodnień w sprawie jeńców i dezerterów sowieckich, którzy od tego momentu mieli być przekazywani zgrupowaniu Zołotara[23]. Nie osiągnięto konsensusu, w sprawie metod walki z nieprzyjacielem. Rosjanie nie chcieli się zgodzić z propozycją “Borowego”, aby wyłączyć z taktyki walki partyzanckiej napady na Niemców w pobliżu osiedli. Co miało chronić chłopów przed odwetem ze strony okupanta[24].

Partyzanci Sowieccy. Siedzą od lewej: Piotr Jurczenko, Piotr Jarosławcew;
stoją od lewej: Aleksiej Batian, Iwan Zołotar, Iwan Mieniaszkin.
Zdjęcie z 1944 roku.



Pomimo tego, organizowano wspólne akcje o charakterze militarnym.
cdn.

Michał Bala

Przypisy:
[1] K. Slepyan, Partyzanci Stalina. Radziecki ruch oporu w czasie II wojny światowej, Poznań 2008, s. 344.
[2] Aleksiej Botian ps. ”Alosza” - właściwie Aleksander Bocian, urodzony 10 lutego 1917 roku w Czartownicy na Wileńszczyźnie, podoficer artylerii przeciwlotniczej Wojska Polskiego, przyjął obywatelstwo sowieckie, ukończył szkolenie NKWD w Moskwie, wcielony do Samodzielnej Brygady Strzelców Zmotoryzowanych Specjalnego Przeznaczenia NWD (OMSBON NKWD), przerzucony na tereny Białorusi i Ukrainy służył w oddziale mjr Wiktora Karasiowa. Dowodząc grupą rajdową dotarł w rejon góry Radziejowej, po przejściu w Gorce jego oddział wszedł w skład Zgrupowania Partyzanckiego mjr Iwana Zołotara. Po wojnie działał z ramienia NKWD w Czechosłowacji. W 1983 roku odszedł na emeryturę w stopniu pułkownika. Do 1989 roku pełnił funkcje specjalnego doradcy KGB. Odznaczony Gwiazdą Federacji Rosyjskiej. Zob. D. Golik, „Alosza” - partyzant, który ocalił Kraków… [w:] Czerwone szwadrony postępu, red. F. Musiał, J. Szarek, Kraków 2008, s. 43-44.
[3] M. Korkuć, Józef Kuraś „Ogień”…, dz. cyt., s. 240.
[4] I. Zołotar, Wspomnienie o towarzyszach broni, ”Rocznik Sądecki” 1965, t. 6, s. 233-234.
[5] D. Golik, „Alosza” …, dz. cyt., s. 43-44.
[6] W. Budarkiewicz „Podkowa”, Wspomnienia partyzanta podhalańskiego, mps, s. 68-70.
[7] I. Paczyńska, O latach wspólnej walki. Obywatele radzieccy w polskim ruchu partyzanckim na ziemi kieleckiej i krakowskiej 1941-1945, Warszawa-Kraków 1974, s. 241; I. Zołotar, Wspomnienie…, dz. cyt., s. 235-238.
[8] Józef Bieniek i Maciej Korkuć w swoich pracach za datę zrzutu podają noc z 10 na 11 września, Mieczysław Juchniewicz w przedmowie do wspomnień Iwana Zołotara „Przyjaźń wojennych lat” to samo zdarzenie datuje na 29 września 1944 r. Sam autor pisze, że miało to miejsce „w głuchą wrześniową noc”. Tą samą datę podaje Dawid Golik w artykule, „Alosza”…, dz. cyt., s. 44., druga wersja wydaje się być bardziej prawdopodobna, gdyż, na drugi dzień po lądowaniu do obozu Zołotara, przybywa kpt. Julian Zapała ps. „Lampart” z propozycją rozmów, odbyły się one w 6 października 1944 r., w Rzekach. Stąd data 10/11 wydaje się być błędna.
[9] Iwan Zołotar ps. ”Artur„ - urodzony 4 lipca 1905 roku, w stanicy Staro Wieliczkowskiej, członek NKWD, pracownik aparatu bezpieczeństwa Rosji od 1927 do 1947 roku. Od kwietnia 1942 roku zastępca dowódcy do spraw rozpoznania oddziałów partyzanckich S. Mironowa OMSBON. W kwietniu 1943 r. obejmuje dowodzenie Oddziału Partyzanckiego „Artura” w lasach mińskich, a następnie zostaje zastępcą dowódcy brygady partyzanckiej OMSBON „Diadi Koli”. Od grudnia 1943 roku do lipca 1944 roku dowodzi Oddziałem Partyzanckim OMSBON im. F. Dzierżyńskiego. We wrześniu 1944 roku przerzucony drogą lotniczą w rejon Turbacza, gdzie na bazie istniejących już oddziałów partyzanckich tworzy nowe zgrupowanie, służące rozpracowywaniu AK i dywersji. Odznaczony Orderem Lenina, Krzyż Grunwaldu III klasy oraz Krzyżem Partyzanckim. Zob. Przedmowa M. Juchniewicza do wspomnień I. Zołotar, Przyjaźń wojennych lat, Warszawa 1974, s. 8-14.
[10] J. Bieniek, Z dziejów ruchu oporu ziemi sądeckiej, „Rocznik Sądecki„ 1965, t .6, s. 186-187; I. Zołotar, Przyjaźń…, dz. cyt., s. 15-18; M. Korkuć, Józef Kuraś „Ogień„…, dz. cyt., s. 241.
[11] M. Korkuć, Józef Kuraś „Ogień„…, dz. cyt., s. 243., I. Zołotar, we wspomnieniach Przyjaźń…, dz. cyt., s. 259., za kwaterę sztabu podaje Sołtysową Polanę nieopodal góry Kudłoń. Takowa w Gorcach nie istnieje. Wydaje się, że autor myli ją z polaną Stawianiec.
[12] J. Andrusikiewicz, Partyzantka radziecka w Tatrach polskich i na Podhalu (1944-1945), [w:] Karpaty, z. 3, Kraków 1976 , s. 1-3.
[13] Inspektorat Nowosądecki AK. Relacja mjr Adama Stabrawy, oprac. G. Mazur, W. Rojek, „Wojskowy Przegląd Historyczny”, nr 1/1996, s. 135.
[14] M. Korkuć, Zostańcie wierni tylko Polsce… Niepodległościowe oddziały partyzanckie w Krakowskiem (1944-1947), Kraków 2002, s. 64.
[15] W jej skład wchodził 1 Pułk Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej.
[16] Tenże, Józef Kuraś „Ogień„…, dz. cyt., s. 243., cyt. za: AP Kr, 1 psp AK, t. 2, Instrukcja Grupy Operacyjnej Śląsk Cieszyński, 4 X 1944 r., k. 107.
[17] łc. dosł. ‘sposób życia’
[18] Tenże; Józef Kuraś „Ogień„…, dz. cyt., s. 243.
[19] G. Mazur, Od Armii Krajowej do Delegatury Sił Zbrojnych w Krakowie [w:] Armia Krajowa. Dramatyczny epilog, oprac. K. Komorowski, Warszawa 1994, s. 55.
[20] Inspektorat Nowosądecki AK. Relacja mjr Adama Stabrawy…, dz. cyt., s. 136.
[21] Tenże; M. Korkuć, Zostańcie wierni tylko Polsce…, dz. cyt., s. 65.
[22] Inspektorat Nowosądecki AK. Relacja mjr Adama Stabrawy…, dz. cyt., s. 136.
[23] G. Mazur, W. Rojek, M. Zgórniak, dz. cyt., s. 299.
[24] I. Zołotar, Przyjaźń …, dz. cyt., s. 269-275.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz