czwartek, 29 września 2011

„Zegarek od chrzestnej matki”

1 września 1939 roku w godzinach porannych wojska niemieckie i słowackie przekroczyły południową granicę Polski. Rozpoczęła się II wojna światowa. Grozę tych pierwszych okupacyjnych dni wspomina Kazimierz Romański: Wybuch wojny zastał mnie na punkcie obserwacyjnym Ligi Obrony Kraju, który był umieszczony na Gilówce. Składał się on z dwóch podoficerów Wojska Polskiego i kilku ochotników z terenu Rabki. Obserwacje z tego punktu prowadzone były na kilka dni przed wybuchem wojny. Mieliśmy do dyspozycji plansze z sylwetkami niemieckich samolotów. Punkt wyposażony był w aparat telefoniczny. Meldunki z takiego punktu, a była ich cała siatka na terenie kraju, kierowane były do centrali LOK gdzie na odpowiednich mapach nanoszono kierunek lotu, ilość i rodzaj samolotów nieprzyjacielskich. W godzinach popołudniowych otrzymaliśmy rozkaz aby zniszczyć wyposażenie punktu i udać się w kierunku Myślenic. Wieczorem kolejny rozkaz nakazał nam powrót na opuszczone stanowisko gdyż uderzenie wojsk niemieckich zostało powstrzymane przez żołnierzy Maczka. Noc spędziliśmy w Lubniu. Rankiem 2 września 1939 roku powróciliśmy do Rabki. Tłumy uciekinierów przewalały się przez ulice uzdrowiska. Wieczorem otrzymaliśmy rozkaz wycofania się w kierunku Mszany Dolnej, tam byliśmy świadkami pierwszego bombardowania miasta przez samoloty nieprzyjacielskie. 3 września byliśmy w Nowym Sączu, tam dowiedzieliśmy się, że Anglia i Francja przystąpiły do wojny. Mimo to nasz odwrót trwał nadal. Kolejnym etapem był Tarnów, gdzie ze względu na sytuację wojenną nasza drużyna została rozwiązana. My jednak w dalszym ciągu maszerowaliśmy na wschód. Dotarliśmy aż pod Równe. Tam 17 września 1939 roku byłem naocznym świadkiem wkraczania wojsk sowieckich do Polski. Patrzyłem na niekończące się kolumny jeńców polskich eskortowanych przez żołnierzy sowieckich, pędzeni byli na wschód. Widziałem łzy w oczach obserwujących te sceny ludzi. Tak skończył się „sen o szpadzie”. Zawróciłem do Lwowa. Tam zachorowałem. Po wyzdrowieniu postanowiłem wracać do domu. Zostałem jednak schwytany podczas próby nielegalnego przekraczania granicy radziecko–niemieckiej i umieszczony w sowieckim obozie przejściowym. Szczęście jednak mnie nie opuściło, zdołałem zbiec. Po kilkutygodniowej tułaczce dotarłem wreszcie do domu.

Pierwsze dni września 1939 roku,
uciekinierzy w okolicach Rabki