Ktokolwiek będzie w Zakopanem, powinien pójść na ulicę Chałubińskiego
i przystanąć przed nowoczesnym, dwupiętrowym gmachem, którego jasna
sylwetka odcina się wyraźnie od ciemnozielonych smreków Antołówki.
Powinien przystanąć i podumać trochę w skupieniu przed domem, który w
latach przedwojennych należał do reprezentacyjnych pensjonatów
zakopiańskich, a który w czasie wojny stał się dla Zakopanego i Podhala
tym, czym ulica Montelupich dla Krakowa, Aleja Szucha dla Warszawy, Fort
VII czy „Dom Żołnierza” dla Poznania. Ten gmach to „Palace”. I podobnie
jak w Krakowie starczyło powiedzieć „wzięli go na Montelupich” a w
Warszawie „na Szuch”, dla ludności Podhala starczyło to jedno słowo,
które pod pałacową nazwą kryło upiorną treść. Nawet w najbardziej
zapadłym przysiółku góralskim wiedziano dobrze, co się dzieje w
„Palacach” (bo górale tak wymawiali to słowo), komu i do czego służył
ten elegancki gmach zakopiański.
Włodzimierz Wnuk
(Walka podziemna na szczytach, Warszawa 1985)
(Walka podziemna na szczytach, Warszawa 1985)
Historia tej zakopiańskiej katowni jest dość dobrze znana ludności
Podhala. Dla Rabczan taką katownią była willa "Tereska". Czteropiętrowy
gmach, znajdujący się przy ulicy Słonecznej w Rabce, przed wojną mieścił
pierwsze w Polsce Gimnazjum Sanatoryjne, w którym kształciły się młode
dziewczęta. W czasie wojny budynek ten stał się siedzibą Szkoły Dowódców
Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa, a jego okolice miejscem
masowych mordów niewinnej ludności. Rzec można, że ironią losu stało
się to, że budynek, w którym mieściła się szkoła o najwyższych ideałach
wychowawczych polskiej oświaty, stał się siedzibą założonej przez
faszystów szkoły zwyrodniałych oprawców.
Willa „Tereska” i jej okolice stały się Miejscem Pamięci Narodowej |