Zainteresowania młodzieży historią ojczystą są u nas oceniane dość
krytycznie, choć nie zawsze słusznie, a już na pewno w odniesieniu do
dziejów „Małych Ojczyzn” czy wydarzeń z II wojny światowej. Jeśli jednak
przyjąć w tej kwestii postawę sceptyczną, to w ocenach tych trzeba
widzieć i przyczyny tego stanu. Jest ich wiele, ale upatruję je głównie w
czynnikach pozaszkolnych. Ale o tym parę zdań później.
Dlatego też z tym większą satysfakcją wypada donieść o wydarzeniu
niezwykłym, optymistycznym: Dwaj uczniowie Liceum Ogólnokształcącego im.
E. Romera w Rabce-Zdroju - Michał RAPTA i Wojciech TUPTA, pod opieką
swojego, młodego nauczyciela historii z gimnazjum Grzegorza MOSKALA
wydali niezwykle cenną książkę historyczną – „Mroczne sekrety willi
„Tereska””. Jej promocja odbyła się 8 marca 2008 r. w Miejskim Ośrodku
Kultury w Rabce-Zdroju.
Treścią tej obszernej pracy /350 stron/ jest, najkrócej mówiąc, historia
dramatycznych lat okupacji i terroru okupanta w Rabce oraz najbliższej
okolicy. To udokumentowane karty ponurych dziejów holokaustu i
eksterminacji ludności cywilnej. Nowość i oryginalność tej publikacji
polega na tym, że jest ona pierwszą po wojnie próbą całościowego ujęcia
tego tematu w odniesieniu do tej miejscowości. Wcześniej mroczne lata
„Tereski” były zaledwie zasygnalizowane w paru artykułach oraz opisane w
kilku krótkich wspomnieniach najstarszych mieszkańców Rabki.
Willa „Tereska” w tytule książki jest raczej hasłem wywoławczym
zagadnienia martyrologii Żydów i Polaków, symbolem zbrodni niemieckich i
ukraińskich nazistów w Rabce oraz najbliższym regionie. Ten gmach to
Szkoła Dowódców Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa
Generalnego Gubernatorstwa. Ale to tylko formalny szyld, bo w istocie
także więzienie, ciężki obóz pracy, siedziba rabczańskiego gestapo,
przejściowe getto, przede wszystkim tragiczne miejsce masowych mordów
niewinnej ludności cywilnej. Młodzi autorzy po raz pierwszy tak dobitnie
i w sposób udokumentowany przedstawiają zdarzenia i fakty tego
zbiorowego ludobójstwa. W oparciu o nieznane dotąd źródła opisują
przypadki rzadko spotykanego okrucieństwa i wyrafinowanych metod
unicestwiania bezbronnych ofiar przez oprawców „szkoły katów”. Także
„popisy” samego komendanta -najbardziej zwyrodniałego oprawcy – Wilhelma
Rosenbauma. Tu przywożono Żydów z okolicznych miejscowości, np. z
Nowego Sącza. Stąd szły transporty do obozu śmierci w Bełżcu. Liczba
ofiar katowni rabczańskiej w dalszym ciągu nie jest ustalona, ale
przyjmuje się, że było ich co najmniej czterysta.
Od tego tragicznego okresu upłynęło ponad 63 lata i w pamięci
mieszkańców zostało niewiele. W świadomości średniego i młodego
pokolenia ta ponura historia prawie nie istnieje. Tylko nieliczni
najstarsi wiedzą „coś” o gestapo, egzekucjach, nieludzkim traktowaniu
więźniów w obozie pracy. Trzeba tu zaznaczyć, że Niemcy próbowali
maskować swoje bestialstwa, głównie zbiorowe rozstrzeliwania, choć te
próby nie były w pełni skuteczne. Dzisiaj o tych wydarzeniach wiemy
bardzo dużo, dzięki determinacji młodych autorów w dociekaniu do prawdy.
Jednak przeważającej większości starszym obywatelom Rabki obiekt
„Tereski” kojarzy się raczej z chlubną działalnością edukacyjną - tą
przedwojenną i obecną.
Ten stan świadomości i pamięci zaskoczył naszych autorów i był ważnym
motywem zbierania i przygotowania materiałów do ich książki. W ciągu
trzech lat zgromadzili bogaty materiał faktograficzny. Dotarli do
świadków masowych zbrodni i dramatycznych zdarzeń, do ocalałych rodzin
ofiar. Przeprowadzili szereg wywiadów z żyjącymi jeszcze przymusowymi
pracownikami gospodarczymi i obsługi tej katowni. Wykorzystali dane
zawarte w listach ocalałych więźniów, kierowane z różnych stron świata
do byłego ZBoWiD w Rabce w latach siedemdziesiątych. Cenną pomocą
okazały się dokumenty źródłowe Żydowskiego Instytutu Historycznego w
Warszawie oraz niektóre informacje z materiałów S. Wiesenthala i
internetu. Autorom udało się uzyskać relacje świadków procesu
zbrodniarza wojennego, za jakiego uznano komendanta W. Rosenbauma. Ten
oprawca ukrywał się do 1961 r. i dopiero wówczas został aresztowany, a
skazany na dożywocie w 1968 r. Wśród świadków zeznających na procesie w
Hamburgu była trójka obywateli Rabki. Ich zeznania i relacje przytaczają
autorzy. Są przerażające, tak też określała je ówczesna prasa RFN.
Godne podkreślenia jest to, że autorzy jeszcze jako uczniowie gimnazjum,
pierwszą wersję tej książki wydali w 2006 r. Obecna jest znaczącym
uzupełnieniem i rozszerzeniem tematu. Dołączono nowe rozdziały, unikalne
dokumenty oraz relacje świadków i fotografie. Te elementy oraz walory
poznawcze publikacji czynią ją wartościową pracą naukową, a przy tym
ciekawą i łatwą w percepcji. Interesujące są też wątki dotyczące
współżycia społeczności polskiej i żydowskiej w Rabce, a także prób
ratowania i pomocy Żydom ze strony miejscowej ludności.
I pomyśleć, że wszystko zaczęło się, jak sami piszą, od referatu
przygotowanego na lekcję historii w gimnazjum w 2005 r. Godny podziwu
jest nie tylko ogrom pracy jaką wykonali ci młodzi ludzie, ale i rzadko
spotykana w ich wieku pasja dociekania do źródeł prawdy. Są przy tym
skromni, opowiedziane w tej pracy zdarzenia i fakty dedykują swoim
rówieśnikom i następcom, bo to powinno pozostać w naszej zbiorowej
pamięci. Są też krytycznie wobec swego dzieła i liczą na to, że kilka
ważnych, wymagających dalszych badań spraw „Tereski”, zainteresuje
zawodowych historyków.
W tym miejscu jednak trudno podzielać optymizm autorów. Powołany m.in.
do takich spraw IPN, uwikłany w polityczne rozgrywki, ma „na głowie”
ważniejsze zadania. Osądzenie W. Jaruzelskiego czy skarżenie L. Wałęsy
lub „cienie PRL” są pilniejsze, żeby poprzestać na tych przykładach.
Lekcje historii oraz literatury ojczystej w szkole są najcenniejszym
nośnikiem pozytywnych idei, źródłem kształtowania uczuć wyższych, a więc
urabiania patriotycznych postaw i poczucia tożsamości narodowej. Jest
jednak istotny warunek: nie wolno fałszować historii, manipulować
faktami i zdarzeniami oraz promować relatywizmu moralnego. A to
uprawiają dziś rządzący politycy i niektórzy „historycy” IPN. Na jednym
przykładzie poprzestańmy: 65 rocznica rzezi polskich obywateli na
Wołyniu. I tu dochodzimy do kwestii – „historia polityczna” czy
„polityka historyczna”? Mam nadzieję, że nauczyciele w szkołach wybiorą
historię. Omawiana w tym odniesieniu publikacja, a przede wszystkim
geneza jej powstania oraz cały proces przygotowania materiałów są
podstawą tej nadziei. A nauczycielowi tych młodych pasjonatów i
współautorów książki należą się słowa najwyższego uznania.
Do tej książki mam osobisty, a więc subiektywny stosunek, z wielu
powodów. Po pierwsze, jako obywatel kraju lokuję jej treść w sferze
własnych, mniej lub bardziej uświadomionych, doświadczeń okupacyjnych.
To w końcu w moich rodzinnych stronach naziści urządzili swoje fabryki
śmierci – w obozach Bełżca, Majdanka czy Zwierzyńca. Po drugie, jako
były pedagog mam tą uporczywą skłonność analizowania postaw społecznych,
zwłaszcza młodych ludzi wobec skomplikowanej przeszłości naszego kraju i
więzi z tradycją. Po trzecie wreszcie, autorzy tej ważnej i ciekawej
publikacji, młodzi, zdolni i sympatyczni ludzie są mi dobrze znani.
Właśnie od tego pierwszego etapu ich kilkuletniej pracy /referatu na
lekcję historii/ w całym cyklu przygotowania materiałów do tej książki,
zwłaszcza pierwszego wydania. Poświęciliśmy wiele wspólnych godzin na
rozmowy o ich przedsięwzięciu. Starałem się, na miarę moich skromnych
możliwości, służyć im radą i pomocą, także w zdobywaniu materiałów
źródłowych, w dotarciu do niektórych świadków. Cieszyłem się, gdy udało
się im odkryć fakty czy dotrzeć do świadków, o istnieniu których nie
wiedziałem. Mam też nadzieję, że te nasze spotkania i dyskusje dały
autorom choć odrobinę „pozytywnej energii” w ich pasji i trudzie, choć
bez wątpienia, to ja i moi koledzy z Koła ZKRPiBWP tej „energii”
otrzymaliśmy więcej niż przekazaliśmy.
Książka wzbudziła duże zainteresowanie nie tylko w Rabce. Teraz wypada
trzymać „kciuki” za spełnienie ich dalszych planów i marzeń – wydanie
dzieła w języku angielskim!
I ostatnia refleksja. Na Podhalu okupacja, nazistowski terror i
ludobójstwo kojarzone są powszechnie z willą „Palace” w Zakopanem.
Historia tej zakopiańskiej katowni jest dość dobrze znana nie tylko na
Podhalu. Mroczne lata okupacyjne Rabki są mało znane. Omawiana
publikacja licealistów nie tylko poszerza, ale i koryguje naszą wiedzę o
tym dramatycznym okresie tego regionu.
Rabka-Zdrój, sierpień 2008 r.
Władysław Jaszczyszyn
1938-2010
prezes Związku Kombatantów RP
i Byłych Więźniów Politycznych
Oddział w Rabce